Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#86675

przez ~studus ·
| Do ulubionych
Studia w czasie koronawirusa...

Zajęcia są odwołane, a wśród profesorów pojawia się kilka typów:

1. Pani "róbta co chceta"
Poszłam na studia po to, aby dobrze się przygotować do zawodu, w którym chcę pracować. W przypadku niektórych ważnych przedmiotów jest to niemożliwe, ponieważ nie dostaliśmy żadnej informacji od wykładowców. Próby skontaktowania się z nimi również nic nie dały.

2. Pan "zróbcie to i to"
Podręcznika do przedmiotu zero, w Internecie niewiele informacji. Pan wysyła tonę zadań, każe nam je zrobić i odesłać w ciągu kilku dni. Nie umiemy? Trudno. Najwyżej nie zaliczymy.

3. Pan "egzamin ustny"
Pan pytał 80 osób ustnie. Cały dzień zmarnowany i w stresie, bo trzeba było czekać, aż zadzwoni... Całe szczęście, że pytania były całkiem proste, jeśli ktoś się uczył.

4. Mój faworyt: Pani "ryzykujcie zdrowiem dla egzaminu!"
Jest zakaz przeprowadzenia egzaminów i zaliczeń na uczelni. Co na to jedna pani? "Przyjedziecie na uczelnię!". Zadzwoniliśmy do niej i powiedzieliśmy, że nie ma mowy. Boimy się o życie swoje i rodziny, dla jednego egzaminu nie będziemy ryzykować. Pani odpowiedziała, że w takim razie widzimy się we wrześniu.

O ile pierwsze trzy punkty nie są tragiczne, idzie sobie z nimi poradzić, tak, moim zdaniem, punkt czwarty to koszmar. Jeśli wybiorę zdrowie zamiast studiów, będę musiała pójść na poprawę na uczelnię we wrześniu. Ma być wtedy druga fala koronawirusa. Jeśli to się sprawdzi, będę musiała ryzykować zdrowiem (gdzie z mojego otoczenia większość by nie przeżyła), albo zawalić rok. Rektor i dziekan umywają ręce.

Ktoś pewnie napisze, że istnieją większe problemy - to prawda, jednak to dla mnie też jest piekielne.

studia

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 113 (131)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…