Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#8688

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Trafiłam na Bielanach w Toruniu z ostrymi dolegliwościami kobiecymi i skierowaniem mojego ginekologa na laparoskopowe rozwiązanie sprawy. Leżałam na oddziale patologii ciąży, co jest normą, bo na ginekologii nie ma łóżek, ponieważ leżą tam ciężarne. Normalne jest na takich oddziałach, że rotacja jest ciągła, bo rano kobiety przyjeżdżają na zabieg np. łyżeczkowania, a po południu wychodzą do domu. Na sali byłyśmy z jeszcze jedną młodą dziewczyna jedynymi elementami stałymi ;)

Drugiego dnia mojego oczekiwania na wyznaczenie mi konkretnej daty zabiegu, wieczorem przyjechała karetką ok. 40-letnia kobieta. Od razu zawieźli ją do zabiegowego, zrobili co trzeba i odwieźli jeszcze nieprzytomną na salę. Kiedy tylko się obudziła, zaczęła płakać - dla nas było już jasne, że straciła dziecko. Był środek nocy, ona nadal płakała. W pewnym momencie wpada na sale położna, zapala światło i zaczyna:
- Czy pani nie może się opanować? Tutaj ciężarne chcą spać za ścianą! Tutaj trzeba się zachowywać jak człowiek! Przed panią tyle kobiet poroniło i jakoś z tym żyją!
I wyszła.

szpital w Toruniu

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 687 (833)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…