W Owadzie, kiedy już byłam "kasowana", wróciła się starsza pani, grzecznie mówiąc, że policzono jej dwie gazety jako jedną. Mimo dwóch innych otwartych kas, kolejka była długa, więc poprosiłam panią na kasie, by wpisała cenę gazetki na mój rachunek - po co babcia ma czekać. Staruszka od razu dała mi pieniądze za gazetkę i sobie poszła, wcześniej mi dziękując za pomoc.
W domu się zorientowałam, że wyszła ze swoją gazetą i moimi czekoladami, które nią przykryła.
W domu się zorientowałam, że wyszła ze swoją gazetą i moimi czekoladami, które nią przykryła.
sklepy
Ocena:
132
(146)
Komentarze