Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#87006

przez ~brzoskwinia ·
| było | Do ulubionych
Mój obecny mąż, podczas akcji właściwej jeszcze nie mąż, ale dla potrzeb historii będzie nazywany mężem, przypiął mi łatkę zacietrzewionej baby za kierownicą. No bo trzeba przecież wpuszczać kierowców....
Taak...
Jadąc ostatnio do Białegostoku w sobotę zobaczyłam to miejsce, w którym wspomniane wyżej miano dostałam, i wyglądało tak samo jak kilka lat temu.
Mowa bowiem o pewnym miejscu w Warszawie, tuż przy wyjeździe z Ikei na Targówku na trasę białostocką.
Jeśli dobrze odtwarzam to miejsce z pamięci tam sa cztery pasy ruchu. Jeden po prawej do rozpędu, drugi chyba na wprost i w prawo na Białystok, jeden tylko prosto i jeden w lewo w stronę Warszawy. Będzie mowa o pasie do skrętu w lewo. Ten jest jakis dziwny i niepomyślany. W każdym razie żeby skręcić w lewo i wjechać na trasę białostocką trzeba najpierw odstać do jednych świateł, potem do drugich i światła te nie są one ze sobą zsynchronizowane czyli po przejechaniu pierwszych trzeba stać długo na drugich blokując tym samym wjazd za pierwsze światła autom za sobą.
No nieciekawie. Sam lewy pas jest jednak krótki, bo od wyjazdu z Ikei do świateł jest naprawdę kilkaset metrów.
Pewnie trzeba odstać tam zawsze, ale mimo wspomnianych wyżej okoliczności, nie powinno to zająć więc niż 15 minut, bo jak pisałam odległośc do oddstania jest niewielka.

Mi z mężem zajęło to godzinę. Godzinę na przejechanie 300 metrów. Godzinę w samochodzie nie wiadomo po co. Dlaczego tam tak długo sie stoi?
Otóż wśród kierowców można znaleźć tzw. cwane gapy. Delikwenci ustawiają się na pasie do jazdy na wprost i tuż przed światłami zaczynają migać kierunkowskazem w lewo i proszą o wpuszczenie. Za nimi tworzy się korek dla tych co chcą jednak pojechać na wprost, więc ci co stoją na lewym pasie są "emocjonalnie" przymuszani do nieutrudniania rucho drogowego, poza tym przecież każdy może się pomylić, no nie? Pytanie jaka jest skala tego zjawiska. Tak na moje oko do skrętu w lewo czeka ok. 10-12 aut. W międzyczasie kilkadziesiąt się wciska. Naprawdę tyle pomyłek na tym skręcie?
Pamiętam, że gość, który wciskał się tuż przed auto męża i moje błagalnie składał ręce jakby się modlił, ale byłam już na takim etapie wkurzenia, że powiedziałam mężowi, że jak go wpuści to przestanę się do niego odzywać. Wpuścił. Ja jestem raczej choleryczką, więc już dawno złość na męża mi minęła. Mąż też zapamiętał, żeby tam w lewo nie skręcać.
Jadąc w ubiegłą sobotę widziałam, że wygląda to nadal tak samo. Współczułam kierowcom, którzy na tym pasie uczciwie stali.
Skąd się takie cwaniakowanie w ludziach bierze?

kierowcy

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 18 (48)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…