Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#87077

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ostatnia historia Cranberry, przypomniała mi moją ostatnią przeprowadzkę.

Wszystko zaplanowane, mi został tylko miesiąc do porodu, więc brzuch nie ułatwia pakowania kartonów. Niby wszystko już gotowe, zaraz dostaniemy klucze, ale będzie super, bo jeszcze właściciel obiecał parkiety odnowić. Nawet ma fachowca już. Rewelacja.

Przyjeżdżamy na miejsce, klucz, jak umówione z fachowcem, wrzucony do skrzynki na listy, czyli wszystko gotowe.

Wchodzimy do mieszkania i hmm... Na gotowe nie wygląda. Wszędzie wióry, kurz i parkiet taki jakiś suchy, jak drewno przetarte grubym papierem ściernym. Zdecydowanie nie skończone. Od razu telefony, o co chodzi, kiedy będzie dokończone. Właściciel nic nie wie, dostał rachunek, czyli wszystko gra (wyprowadził się na drugi koniec kraju i uwierzył fachowcowi na słowo).

My obstajemy przy swoim, że podłoga nie zrobiona, drewno świeże i wszystko będzie chłonąć, bo niczym nie zabezpieczone. Dostaliśmy numer do "fachowca" (F)
F: panie wszystko zrobione jak było ustalone. Parkiet odnowiony, zabezpieczony jak trzeba. Wszystko sprzątnięte jak należy.

Chyba jednak nie... Trochę go przycisnęliśmy, postraszyliśmy sądami, obciążeniem dodatkowymi kosztami i co tam jeszcze do głowy przyszło. Ostatecznie przyznał się, że nie starczyło mu oleju na parkiet, a po takie trochę, to nie opłacało się do sklepu jechać i w ogóle czasu szkoda.

Piekielne było to, że właściciel wziął tego nieszczęsnego fachowca z miasta odległego o 200 km, a sam też się przeprowadził na drugi koniec kraju. Ostatni tekst fachury - znajdźcie sobie kogoś kto dokończy, bo mi się na to trochę nie opłaca przyjeżdżać.

I tak zostaliśmy na kilka dni przed przywiezieniem mebli z niedokończoną podłogą. Przeprowadzka miała prawie miesiąc poślizgu, bo znalezienie kogoś to oddzielna historia.

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 112 (120)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…