Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#8716

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Zainspirowany waszymi opowieściami o polskiej służbie zdrowia postanowiłem dodać kilka swoich przykładów.
W ramach wyjaśnień dodam, że moja mama choruje na chorobę - nazwijmy ją R - jest osobą niepełnosprawną i porusza się na wózku inwalidzkim. Ma także postępujący niedowład rąk. Wymaga więc pomocy przy praktycznie każdej czynności, począwszy od napicia się herbaty, a na czynnościach fizjologicznych kończąc.
Rzecz działa się około 3 lata temu. Moja mama, która była bardzo słaba, miała gorączkę, problem z oddychaniem i mówieniem po uprzedniej konsultacji z lekarzem rodzinnym, który podejrzewał zapalenie płuc trafiła do szpitala. Było to w poniedziałek rano. Na wejściu oczywiście miała zrobionych szereg badań mających na celu zdiagnozowanie choroby. Nie znam się na tym, ale miała RTG klatki piersiowej, badanie krwi, EKG i kilka innych, których nazw nie pamiętam. Na zmianę z Tatą i siostrą czuwaliśmy przy Niej, aby w razie potrzeby podać jej picie, poprawić kołdrę czy poduszkę, gdyż zdawaliśmy sobie sprawę, że jak się nie "posmaruje" to opieka będzie teoretyczna, a moją rodzinę nie stać było na łapówki.
Przejdźmy do sedna. We wtorek rano razem z siostrą idę [J] do lekarza [L] spytać co Mamie dolega. Wchodzimy do gabinetu i grzecznie pytamy. I tu jakby ktoś mnie w twarz strzelił. Lekarz zaczął monolog, który wręcz krzyczał tak, że pewnie pół szpitala słyszało. Leciało to mniej więcej tak:
[J]- Dzień dobry, chcieliśmy spytać co dokładnie jest naszej Mamie XY, którą... (tu nie dokończyłem)
[L]- To trzeba się chorej pytać co jej dolega, została przyjęta na zapalenie płuc to pewnie ma zapalenie płuc!
[J] (zaskoczony tonem lekarza, ale nadal grzecznie)- No tak, jednak wiem, że miała robione badania, które mogły też wykluczyć... (znów nie dane mi było dokończyć wypowiedzi)
[L]- Ja to się w ogóle dziwię, że Pani XY chorując na R tyle lat żyje. Ludzie zazwyczaj umierają po kilku latach (Mama na chorobę R choruje od około 30 lat). W dodatku przy tym schorzeniu zapalenie płuc jest czymś normalnym i nie wiem czy tydzień jeszcze wytrzyma. A teraz ja wychodzę bo muszę iść na Izbę Przyjęć.
No i wziął i wyszedł, wypychając nas wręcz siłą z gabinetu. Po tej "rozmowie" razem z siostrą nie wiedzieliśmy co zrobić. Na szczęście moja Mama, z natury trochę złośliwa, ku zdumieniu Lekarza po tygodniu była już w domu zdrowa.

Wracając do opieki szpitalnej, nie wiem jak można być roztrzepanym, żeby kobiecie założyć męski cewnik...

Szpital Państwowy

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 149 (187)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…