Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#87165

przez ~srodziemnomorskanimfa ·
| Do ulubionych
Historie użytkowniczki Xynthii o jej byłym i walce o alimenty przypomina mi moje dzieciństwo.

Rodzice rozwiedli się, gdy miałam 7 lat i najpierw opiszę swoje wspomnienia.

Na początku wszystko było ładnie i pięknie, z tatą widywałam się prawie co weekend, a czasem nawet w dni powszednie. Nigdy mi niczego nie brakowało, mama też pracowała, więc byłam niemalże takim stereotypowym dzieckiem rozwiedzionych rodziców, które obie strony rozpieszczają.

Po kilku latach częstość spotkań zaczęła systematycznie maleć, w dodatku ojciec zrobił się dla mnie opryskliwy, zaczął mnie wręcz na różne sposoby poniżać, np. darł się na środku sklepu
- Głupia jakaś jesteś?
I to tylko dlatego, że jego zdaniem wiązałam za długo buta. Albo gdy poprosiłam w kinie o popcorn wybuchnął:

- Ty chyba sobie żartujesz, taka gruba i jeszcze popcorn będziesz żreć?

Tak, zaczęłam dorastać i zaokrągliłam się tu i ówdzie. W oczach ojca byłam spasiona.

Część wakacji spędzałam z ojcem. Wakacje między podstawówką a gimnazjum do dziś wspominam jako najgorsze w życiu. Pojechałam z ojcem za 2 tygodnie nad Bałtyk. Ojciec jedyne co chciał robić to pić piwo w barze lub siedzieć na plaży. Zero względu na mnie i na to, że chciałam robić coś innego. Im bardziej domagałam się rozrywek, tym bardziej ojciec stawał się dla mnie chamski. Im bardziej stawał się dla mnie chamski, tym bardziej płakałam i zamykałam się w sobie. Skończyło się tym, że wróciliśmy tydzień wcześniej, bo nie mogliśmy ze sobą wytrzymać.

Od tej pory spotkania z ojcem stały się raczej sporadyczne. Zaczęłyśmy mieć z mamą kłopoty finansowe. Mama wzięła dodatkową pracę na sobotę, żebym jak najmniej to odczuła. Tak było całymi latami, aż nie skończyłam 18 lat i sama nie poszłam do dorywczej pracy, aby odciążyć mamę. Na tamten moment nie widziałam już ojca od jakichś 4 lat i nie miałam pojęcia, co się u niego dzieje. Wcześniej kilka razy próbowałam dzwonić, ale nigdy nie odbierał i mi również przestało zależeć.

Gdy wybierałam się na studia na poważnie brałam pod uwagę studia zaoczne, aby móc pracować gdzieś na cały etat. Obgadałam to z mamą i wtedy w końcu udało mi się ją zmusić, aby powiedziała jaka naprawdę jest nasza sytuacja, co z alimentami i gdzie w ogóle jest ojciec?

Więc od początku oczami mojej mamy...

Rodzice po rozwodzie umówili się na dobrowolne alimenty, 500zł miesięcznie. Ojciec przez kilka lat płacił bez problemu, nawet czasem pytał czy nie trzeba mi czegoś kupić, np. butów na zimę czy czegoś do szkoły. W pewnym momencie przelewy zaczęły pojawiać się nieregularnie i w różnych kwotach. Raz 500zł, raz nic, raz 100zł, znowu nic przez 2 miesiące, a potem 200zł. Ojciec miał różne wymówki, ciężki miesiąc, musiał pralkę kupić, auto naprawić, szef nie wypłacił...

w końcu mama poszła z tym do sądu. Sąd na podstawie zarobków obydwojga stwierdził, że wyważoną i rozsądną kwotą będzie 600zł. Ojciec się wściekł, przez jakiś czas płacił grzecznie co miesiąc, za to wyładowywał swoją frustrację na mnie...

Po pamiętnych wakacjach powiedział mamie, że ma mnie dość, jestem wstrętnym, niewychowanym bachorem i w ogóle jestem gorsza niż... córki jego nowej dziewczyny. Tak, tym sposobem mama dowiedziała się, że od jakichś dwóch lat ojciec miał nową partnerkę, która miała dwie córki.

Krótko po tym ojciec zniknął z powierzchni Ziemi, nie odzywał się ani do mnie ani do mamy, nie płacił alimentów. Jego rodzice twierdzili, że nie wiedzą, co się z nim dzieje, gdzie przebywa. Sąd nie był w stanie ustalić miejsca pobytu ani ściągnąć zaległych alimentów. Mamie była wypłacana zaliczka alimentacyjna.

No cóż, na studia poszłam dzienne, dorabiałam nadal w weekendy. Mama wyszła ponownie za mąż. Skończyłam studia, poszłam do pracy, zaczęłam planować własny ślub.
Dostałam zaproszenie na Facebooku od nikogo innego, jak mojego własnego ojca. Nie przyjęłam, choć się nad tym zastanawiałam. Jednocześnie dostałam od niego wiadomość mniej więcej tej treści:

- Cześć, córeczko, słyszałem, że wychodzisz za mąż! Cieszę się, pewnie zastanawiasz się, gdzie wysłać mi zaproszenie. Wyślij proszę na adres dziadków.
- Nie zapraszam cię
- Córciu, mieliśmy swoje ciężkie czasy, ale jestem twoim tatą, nie zapominaj o tym.
- Już dawno zapomniałam, daj mi spokój.
- Widzisz, i pewnie wielce zdziwiona jesteś, że nie chciałem mieć z tobą nic wspólnego, a taka wredna jesteś!

Po tym incydencie skontaktowałam się z dziadkami, żeby się dowiedzieć, czy to oni poinformowali ojca o moim ślubie, oczywiście okazało się, że tak. W końcu przyznali, że wiedzą, że on od lat siedzi z nową rodziną w Belgii. Podali mi nawet adres, namawiając do odwiedzenia go!

Popukałam się tylko znacząco w czoło.

ojciec

Skomentuj (34) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 185 (191)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…