Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#87205

przez ~takamodliszka ·
| Do ulubionych
Tak mi się przypomniało przy czytaniu historii o nieudanej randce z internetu. Kto nie lubi czytać o internetowych znajomościach - niech scrolluje dalej. ;)

Swego czasu korzystałam z Tindera. Nie żeby szukać związku, chwilę wcześniej zakończyłam wieloletnią relację i chciałam spędzić trochę czasu jako singielka bez zobowiązań. Z częścią poznanych mężczyzn się spotkałam, z częścią nie, relacje miały różny charakter, od koleżeńskiego do intymnego. Normalka.

Poznałam między innymi, powiedzmy, Tomka. Pisało nam się miło, w końcu postanowiliśmy się spotkać „w realu”. Na spotkaniu okazało się, że Tomek, chociaż jest miły i inteligentny, to przy tym trochę niechlujny i niemożliwie flegmatyczny, co nieco działa mi na nerwy. W skrócie - brakło chemii. Jednak brak chemii mi nie przeszkadzał, bo nie szukałam stałego związku, a zakolegować się można.

I tak się kolegowaliśmy przez kolejne tygodnie. Ja w tym czasie nadal aktywnie korzystałam z Tindera, o czym - to ważne! - otwarcie mówiłam Tomkowi (w stylu „Wczoraj byłam na randce z Tindera i ten koleś opowiadał mi o takiej książce...”; „nie mam jutro czasu, umówiłam się z kimś z Tindera”, itp.). Tomek jednak zdawał się ten fakt wypierać ze świadomości, podobnie jak moje stanowcze deklaracje, że nie szukam związku. Na pytanie o to, czemu założyłam Tindera, szczerze mówiłam, że dla zabawy.

Wkrótce okazało się, że Tomek postrzega naszą znajomość nieco inaczej niż ja. Spotykaliśmy się dość rzadko, bo dzieliło nas kilkadziesiąt kilometrów niezgrane godziny pracy, więc czerwona lampka nie zapaliła mi się od razu. O ile jednak mogłam przymknąć oko na tomkowe aluzje na drugim czy trzecim spotkaniu (typu „ale fajnie, że poznałem kogoś takiego jak ty” albo „długo nie miałem dziewczyny i zapomniałem, jak to jest”, ale wiecie, żadnych deklaracji wprost). Jednak gdy na czwarte spotkanie zaprosił mnie do siebie i już w progu przestawił mnie swojej babci(!), musiałam powiedzieć stop.

Po tym spotkaniu napisałam Tomkowi, że w moim odczuciu za bardzo się do mnie zbliża, a mnie nie o to chodzi, więc proszę, żeby oddał mi moją przestrzeń. Tomek nie był szczęśliwy, posapał, postękał, pojęczał, jak to on nie będzie tęsknić, ale powiedział „ok”. Przestał do mnie wypisywać, ja również konsekwentnie nie pisałam i nie dzwoniłam pierwsza. Myślałam, że sytuacja jest jasna. Po jakichś trzech tygodniach ciszy uznałam, że z Tomkiem sprawa jest skończona.

I wtedy, po tych trzech tygodniach, poznałam kogoś. Wierzcie lub nie, to była miłość od pierwszego wejrzenia. ;) Po pierwszej randce z owym Kimś grzecznie pożegnałam tinderowych znajomych i skasowałam konto na tym portalu.

Tydzień później odezwał się Tomek. Po miesiącu ciszy. Z pytaniem, czy już mi wystarczy przestrzeni i czy umówimy się na jutro na kolację ze śniadaniem, hehe.

Powiem wam, że zbaraniałam.

Uprzejmie odpisałam, że nie, dziękuję, ale tak wyszło, że teraz jestem w stałym związku. Ot, zakochałam się, ludzka rzecz.

Czy Tomek zrozumiał? A skąd! Tomek dostał szału!

Zostałam zaatakowana spamem. A więc to tak! Więc od początku się nim bawiłam! Zabawiłam się jego uczuciami! Chodziło mi tylko o jedno! Jestem modliszką bez uczuć, zniszczyłam go, doprowadziłam do ruiny! Nie dość, że ma za sobą ciężki związek, który go wyniszczył, to przeze mnie będzie znowu musiał chodzić na terapię! Po leki do psychiatry! A i tak nic to nie da, ale trudno, przepłacze miesiąc, nie będzie spał ani jadł, weźmie miesiąc urlopu na to płakanie i głodówkę, a potem wróci do swojego zasranego życia, w którym każda kobieta go odrzuca.

Niesamowite. Dorosły chłop. Trzydziestka na karku. I taka jazda.

Na spam nie odpisałam, numer Tomka zablokowałam wszędzie, gdzie się dało. Cieszę się, że nie mamy wspólnych znajomych. Więcej kontaktu z Tomkiem nie miałam. Wyrzutów sumienia nie stwierdzono.

A wielbicieli happy endów informuję, że z moim mężczyzną poznanym wtedy na Tinderze planuję dziś ślub. ;)

Tinder

Skomentuj (49) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 80 (108)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…