Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#87235

przez ~BednarCS ·
| Do ulubionych
Na podstawie /87214
Tak w życiu wyszło, że mieszkałem z mamą i babcią. Mama chora od lat na SM, doszedł nowotwór. W tym samym czasie babcia mająca ponad 80 lat zachorowała na depresję, która skumulowała się z demencją starczą, przez co była gorsza jak dziecko. Tego nie zje, zrób jej coś innego. Nie odkurzaj teraz, bo jej dźwięk odkurzacza przeszkadza itp. Dwie siostry mamy mieszkają ok. 10 km dalej. Jedna mimo nawału swoich obowiązków starała się jak najczęściej zajrzeć i coś pomóc. Druga, siedząca na emeryturze, miała 1000 wymówek, a najczęstszą były wnuki (nie, nie były to niemowlęta- wiek ok. 10 lat). Brat mamy mieszka ok. 100 km dalej, więc zaglądał tylko na pojedyncze dni. Mama musiała iść na operację, po operacji zamiast wypoczywać, musiała znosić babcię. Ja pracowałem, po pracy wracałem i widziałem jak moja poważnie chora matka, jest zamęczana przez swoją mamę a moją babcię. Np. mama chciała poleżeć, odpocząć, a babcia do niej żeby jej zrobić herbatę, czy tam coś do jedzenia. Mama mówiła, że poleży 15 min i jej zrobi, ale nie było zmiłuj, musiało być już. Jak mama starała się babcię ignorować, to ta podchodziła i ja szarpała za rękę, czy ramię.

Nie jestem z tego dumny, delikatnie mówiąc, ale dużo wtedy krzyczałem na babcię, dużo przeklinałem. Jak sama mama mówiła do kogoś podczas rozmowy telefonicznej- stałem się kłębkiem nerwów. Podczas gdy znajomi jeździli na wakacje, weekendowe wypady, znajdywali życiowych partnerów i układali sobie życie po swojemu, ja po pracy zrobiłem zakupy, poogarniałem jakieś tam bieżące sprawy, i goniłem do domu, gdzie czekało mnie to co czekało... Poważnie chora matka, babcia która co godzinę męczyła, żeby jej wezwać karetkę (po prostu do złego samopoczucia). Domowe obowiązki typu sprzątanie, pranie itp., aby odciążyć mamę. W weekendy bałem się jechać na dyskotekę, czy spotkać ze znajomymi, bo obawiałem się co będzie z mamą. Nieprzespane noce, bo mama, chociaż jej było mnie szkoda, musiała już czasami korzystać z mojej pomocy, bo babcia lunatykowała od leków, i albo się przewróciła i trzeba ją było zanieść do łóżka, albo ogólnie uspokoić, bo chodziła po domu i robiła demolkę (np. zrzuciła kubek czy talerz ze stołu). Zdarzyło się też, że przewracając się uderzyła nosem, i cała podłoga w kuchni była we krwi, i o 1. w nocy najpierw z mamą zatamowaliśmy krwawienie, położyliśmy babcię spać, a potem musiałem zmywać podłogę z krwi. Często tez babcia przychodziła do mnie w środku nocy, zazwyczaj koło 4:00, i budziła, żeby wezwać jej karetkę (patrz wyżej), Jak ignorowałem to szarpała za nogi. I tym sposobem o 4:00 miałem godzinną przerwę we śnie (zanim spławiałem babcię) a o 6:30 wstawałem i do roboty na 8 godzin. Nie mogłem nawet nikogo do siebie zaprosić, bo raz jak kolega wpadł na chwilę, to babcia zaczęła krzyki i spazmy, żeby nikt nie przychodził, że ona nie chce. To tak w skrócie jak wyglądało moje życie wtedy, innych szczegółów Wam oszczędzę.

Jakiś czas później babcia zmarła. Na pogrzebie chociaż się starałem trzymać, to jednak nie powstrzymałem łez. Myślę, że wiecie jak to jest. W takich chwilach człowiek zapomina o tym wszystkim co złe, a pamięta tylko jak mu babcia za dzieciaka jajecznicę na śniadanie smażyła. Co istotne dla dalszej części historii- nie stałem gdzieś "w centrum" wydarzeń, i nie zanosiłem się teatralnie płaczem. po prostu stałem gdzieś z boku i ocierałem łzy.

Po pogrzebie stypa. Wychodząc na dwór usłyszałem jak moja ciocia (żona brata mamy, tego co mieszka ok. 100 dalej) obrabia mi tyłek do dwóch innych cioć i jednego wujka (Stała tyłem, więc nie zdążyła mnie zobaczyć). Mówiła coś w stylu "Oo, teraz to płacze, a tak to krzyczał na nią aż się dom trząsł". Nie wytrzymałem, podszedłem do niej i wygłosiłem monolog w stylu "Taak? A gdzie była cioci córunia (moja siostra cioteczna, wnuczka zmarłej)?! Jeździła sobie po świecie, zwiedzała, a do cioci po ciężkiej operacji na drugi koniec Warszawy nie potrafiła trafić. Jej jedyny problem to to, że musi o 7:00 wstawać do pracy, i narzeka na to przy każdej okazji (siostra i jej "problemy pierwszego świata" to temat na inna historię, jak zechcecie to opiszę). Ciekawe, jakby przeżywała to co ja, jaka by była wtedy dobra wnuczka? przy rocznych świętach tylko miała do czynienia z babcią. Tak, to nawet się nie wybrała jej odwiedzić. W ten sposób to i ja mogę dobrego wnuczka grać."

Ciocia nic się nie odezwała, tylko poczerwieniała jak burak. Niedługo potem zabrali się do domu. Od tamtej pory nasze relacje są chłodne. "Dzień dobry" i jakieś tam podstawy.
Kończąc: apeluję razem z autorką historii wspomnianej na początku- nie osądzajcie takich wyborów, dopóki nie będziecie mieli sami do czynienia ze schorowaną starszą osobą. I nie mówię tu o zajrzeniu do babci na godzinkę na kawę raz na miesiąc, tylko o obcowaniu z taką osobą chociaż przez tydzień. Jeśli myślicie, że to krótko, to zapewniam Was- przy tego typu opiece dłuży się on w nieskończoność.

rodzina sklepy_internetowe

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 149 (155)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…