Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#8725

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuje w instytucji, która zajmuje się głównie działalnością charytatywną. Co roku przed świętami zbieramy żywność i wydajemy ją dla osób potrzebujących, które się do nas zgłoszą.
Warto zaznaczyć, że nie prowadzimy jakiejś specjalnej selekcji na podstawie dokumentów, opieramy się raczej na wywiadzie. Oczywiście często wiąże się to z obdarowywaniem pijaczków i meneli, ale wychodzimy z założenia, że każdy równy, a głodnego należy nakarmić.
Zazwyczaj za każdym razem przychodzą te same osoby. Zawsze prosimy, aby przynosiły ze sobą jakieś torby, reklamówki lub cokolwiek innego do czego można towar zapakować.
Kilka dni temu zgłosiła się dziewczyna (na ok 25-30 lat) mówiąc, że sama wychowuje dwoje dzieci i jest w ciąży. Proszę ją o dowód, spisuje dane i mówię, aby dała reklamówkę (widzę, że trzyma w ręce), w odpowiedzi słyszę:
- Nie mam!
Grzecznie mówię, że niestety, ale my nie dysponujemy reklamówkami i ja jej nie będę miała do czego tego towaru spakować. Na co słyszę:
- A co mnie to obchodzi?
W tym momencie ciśnienie mi już podskoczyło, ale jeszcze spokojnie mówię do kobiety:
- Jeśli przychodzi pani o coś prosić ZA DARMO to mogłaby pani chociaż dać w to swój niewielki wkład w postaci głupiej reklamówki.
Teraz kobieta zaczyna już krzyczeć:
- Niby skąd ja mam wziąć tę reklamówkę? Jak pani jest taka mądra, to niech mi pani kupi!
W tym momencie już nie wytrzymałam i zaczęłam również krzyczeć:
- Jeśli pani nie chce, mogę nie wydawać pani towaru, na pewno znajdzie się ktoś inny, kto z chęcią go przyjmie.
Miałam ogromną ochotę trzasnąć kobiecie drzwiami przed nosem i nie wydać jej nic, ale zjawiła się kierowniczka z jakąś reklamówką i powiedziała do mnie znaczącym tonem, po którym już wiedziałam, że szefowa przyznaje mi rację:
- Wydaj pani towar, ale tylko po kilogramie!

Spakowała towar i nie siląc się już na żadne uprzejmości podałam jej mówiąc:
- Życzę pani, aby te święta były dla pani milsze niż pani jest dla mnie.
Na co usłyszałam:
- A dla pani wcale!

Następnego dnia kobieta zjawiła się w jakiejś innej sprawie. Tym razem już nie ja z nią rozmawiałam, ale słyszałam jak mówi do koleżanki, że mamy jej dać, bo jej się należy, a ją tu przysłali i powiedzieli, że my od tego jesteśmy.

OPP

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 569 (671)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…