Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#87457

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Poranne zakupy w supermarkecie. Zbliżają się godziny dla seniorów, więc o 9:45 grzecznie kieruję się z wózkiem w stronę kas.

W tym konkretnym sklepie jest wspólna kolejka do wszystkich (w praktyce, tak jak dzisiaj, dwóch czynnych) kas. Kierunek kolejki idzie prostopadle do alejek z produktami, wzdłuż barierki oddzielającej rząd kas od reszty sklepu. Robię tu zakupy od kilku lat i taki układ obowiązuje, odkąd pamiętam. Odcinek, na którym należy się ustawiać jest wyraźnie oznaczony tabliczkami, a z okazji pandemii na całej jego długości naklejone są na podłodze dosłownie neonowo czerwone taśmy mające pomóc zachować dystans. Co więcej, jest to jedyny supermarket na sporym osiedlu, więc praktycznie zawsze w kolejce stoi kilka osób. Słowem, trzeba się naprawdę postarać, żeby jej nie zauważyć, co jest istotne dla tej historii.

Gdy zbliżałam się do kas w kolejce stało już kilka osób, więc przeszłam wzdłuż niej na koniec. Po drodze w jednej z prostopadłych alejek mignął mi starszy (na oko 70+) pan, który stał z koszykiem na jej środku i się rozglądał. Stanęłam na końcu kolejki, za mną w międzyczasie ustawiło się jeszcze kilka osób, ostatecznie zrobił się spory ogonek klientów chcących skończyć zakupy przed godzinami seniorskimi. Po jakichś dwóch minutach obie kasy się zwolniły, kolejka ruszyła, więc popchnęłam swój wózek do przodu - i nagle myk, z alejki żwawo wyskakuje wspomniany starszy pan i wbija się przede mnie.

Nie jestem w stanie odtworzyć dokładnie dialogu, który się tutaj wywiązał, więc w ramach streszczenia sytuacji:
- Na moją (żeby nie było, spokojną i kulturalną, ale ewidentnie wyrażającą zaskoczenie) uwagę, że przecież tu nie stał, pan powiedział, że oczywiście, że stał. W alejce. Co ja, ślepa jestem?

Na moją uwagę, że nie stał w kolejce, której kierunek jest wyraźnie zaznaczony pan powiedział, że nie widzi żadnych oznaczeń, a poza tym i tak jego to nie obchodzi, bo on stanął sobie tam, gdzie chciał i inni powinni się do niego dostosować.
Dodatkowo powinnam się była domyślić, że skoro jest w alejce, ale nie bierze nic z półek, to znaczy, że stoi w kolejce i ustawić się za nim, a nie stawać gdzie indziej jak idiotka.

Tutaj zaczęły się włączać osoby stojące za mną, a pan chyba czując ogólną dezaprobatę zaczął się nakręcać. Pani z tyłu zwróciła mu uwagę, że w międzyczasie za mną ustawiło się jeszcze kilka osób, więc nawet jeśli nie zauważył oznaczeń, to powinien się jednak zorientować, że coś jest nie tak i ci ludzie nie wiedzą, że on stoi w kolejce w zupełnie innym miejscu. Co na to starszy pan? Zgadliście. Nie obchodzi go to. ON wie, że stanął w kolejce, więc inni też powinni wiedzieć i ustawiać się za nim! Na pytanie gdzie, skoro stał w wąskiej alejce tak, że nawet nie było go dobrze widać stwierdził, że to nie jego problem.

Na czyjąś uwagę, że zaraz zaczną się godziny dla seniorów i w przeciwieństwie do niego spora część klientów powinna opuścić sklep w ciągu kilku minut, pan oświadczył, że ma to gdzieś i będzie sobie przychodził do sklepu wtedy, kiedy chce. Nie będzie mu gówniarzeria mówiła, kiedy ma robić zakup.

Potem jeszcze dłuższą chwilę pan pokrzykiwał na mnie i resztę kolejki, że te oznaczenia są głupie i nie musi się do nich dostosowywać, to jest nasza wina, że nie stanęliśmy za nim i ogólnie mamy mu wszyscy dać spokój.

Ostatecznie pan się dopchał do kasy przede mną, no bo w sumie co mieliśmy zrobić, siłą wynieść go na koniec? Ale przez cały pozostały czas gadał coś o niewychowanej gówniarzerii (co swoją drogą też jest śmieszne, bo o ile ja mam 25 lat i ok, powiedzmy, że dla jakiegoś dziadka jestem gówniarą, to niektórzy z ludzi biorących udział w sytuacji wyglądali na wiek co najmniej średni).

Możecie uznać, że nie ma tu dużej piekielności, bo w gruncie rzeczy ja i osoby za mną straciliśmy tylko kilka minut. To prawda, i szczerze to nawet bym go chętnie wpuściła do tej kolejki, jakby spokojnie poprosił albo po ludzku przyznał, że się pomylił z jej kierunkiem. Zamiast tego pan od razu wszedł na wojenną ścieżkę, postanowił się wykłócać, obrażać i nakręcać awanturę.

A tak poza zachowaniem pana, ta sytuacja utwierdziła mnie w już i tak mocnym przekonaniu, że godziny dla seniorów to jest zupełny absurd, bo sami zainteresowani w większości mają je po prostu głęboko gdzieś.

sklepy

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 191 (207)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…