Chyba ja byłem piekielnym.
Jesień. Chłodno, po mieście jeżdżę motocyklem, wiec kominiarka pod kaskiem. Czarna z otworem tylko na oczy. Do tego czarna kurtka, czarne rękawice, i zazwyczaj ciemne spodnie.
Muszę wyskoczyć z pracy. Podjechać do banku podpisać ostatnie papiery kredytu na mieszkanie i dostarczyć któryś z kwitów developerowi. Termin pili bo szło o MDM.
Zatem wyskakuję z pracy. Wsiadam na moto. Gnam. Czasu mało, muszę jeszcze zdążyć do pracy po.
Podjeżdżam pod bank. Szybko kask do kufra i biegnę do środka. Wpadam do przedsionka z bankomatami, a tam dwóch uzbrojonych koksów i trzeci ładujący kasety z gotówką do maszyny.
W tym momencie przypomniało mi się że nadal mam na twarzy kominiarkę. Ten ułamek sekundy kiedy oni położyli dłonie na rękojeściach broni, a ja zerwałem ją z głowy. Bezcenny.
Powiedziałem "Dzień dobry" i pobiegłem dalej.
Chyba wszyscy nie potrzebowali już kawy tego dnia.
Jesień. Chłodno, po mieście jeżdżę motocyklem, wiec kominiarka pod kaskiem. Czarna z otworem tylko na oczy. Do tego czarna kurtka, czarne rękawice, i zazwyczaj ciemne spodnie.
Muszę wyskoczyć z pracy. Podjechać do banku podpisać ostatnie papiery kredytu na mieszkanie i dostarczyć któryś z kwitów developerowi. Termin pili bo szło o MDM.
Zatem wyskakuję z pracy. Wsiadam na moto. Gnam. Czasu mało, muszę jeszcze zdążyć do pracy po.
Podjeżdżam pod bank. Szybko kask do kufra i biegnę do środka. Wpadam do przedsionka z bankomatami, a tam dwóch uzbrojonych koksów i trzeci ładujący kasety z gotówką do maszyny.
W tym momencie przypomniało mi się że nadal mam na twarzy kominiarkę. Ten ułamek sekundy kiedy oni położyli dłonie na rękojeściach broni, a ja zerwałem ją z głowy. Bezcenny.
Powiedziałem "Dzień dobry" i pobiegłem dalej.
Chyba wszyscy nie potrzebowali już kawy tego dnia.
Bank
Ocena:
165
(181)
Komentarze