Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#87648

przez ~Hagi ·
| Do ulubionych
Pojawiły się historie młodych mam to dodam też swoja. Na wstępie dodam, że mam 3 letniego i 2 miesięcznego syna, a piekielny jest maż który swoja nadopiekuńczością i troska mnie wykańcza. Każda z jego decyzji czy działania wydaje się rozsądna i odpowiedzialna, ale ilość takich sytuacji uniemożliwia normalne życie.

Syn do przedszkola chodził jesienią może z 4 tygodnie, ale potem zrezygnowaliśmy ze względu na zbliżające się narodziny dziecka i rekordowe liczby zakażeń. Teraz nie mogę doprosić się jego powrotu, bo “nie ma bezpośredniej potrzeby, przecież siedzisz w domu i nie ma co ryzykować choroby”. Jest w tym logika, ale nie bierze pod uwagę, że kontakt z rówieśnikami bardzo dużo dawał starszemu i teraz koszmarnie rozrabia, by zwrócić na siebie uwagę, a ja jestem wykończona, bo młody w nocy nie śpi i ciągle płacze.

Nie spotykamy się z żadnymi znajomymi, nigdzie nie wychodzimy, nawet do sklepu nie mogę wejść bo to ryzyko i po co maliznę narażać.
Codziennie musi być dwudaniowy obiad i owoce naszykowane, bo to takie ważne by dziecko się zdrowo odżywiało. Zamówić coś do domu to problem (nie finansowy- tu nas spokojnie stać na takie coś), ale ktoś musiałby przywieść a to wiadomo ryzyko.

Spacery są ok, ale z dala od ludzi- nie między blokami tylko najlepiej w pola, gdzie nikogo nie da się spotkać. Ja przez to nie mam nawet do kogo się odezwać. Maż też siedzi w domu, nie chodzi na żadne imprezy, ale pomagać kumplowi remontować mieszkanie chodzi i dodatkowe konsultacje telefoniczne są norma.

Mogłabym wymieniać i wymieniać, ale wspomnę tylko, że wnuka dziadkom musiałam pokazywać przez okno- wiadomo mogliby wirusa przynieść.

Dom

Skomentuj (34) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 80 (104)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…