Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#87708

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia, którą napisał PluszaQ o sprzedaży samochodu przypomniała mi, jak niedawno sam się borykałem z tym tematem.

Postanowiłem sprzedać swoje potężne Cinquecento za 1200zł. Ogłoszenie wstawione, opisane wszystko, co zrobiłem, zdjęcia ładne. Dodatkowo też uczciwie napisałem o mankamentach pojazdu, a mianowicie, że jedna opona przepuszcza powietrze i gaźnik jest do regulacji.

Ogłoszenie poszło w świat. I zaczęło się. Dziesiątki propozycji typu 300zł i jestem z lawetą albo rozmowa zaczynająca się od pytania, ile opuszczę z ceny, na co odpowiadałem, że symbolicznie na paliwo opuścić mogę, ale jak negocjować, to po oględzinach, a nie przez telefon. Ale jeden przypadek zapadł mi w głowę.

Napisał gość, że zainteresowany, czy mogę coś więcej opowiedzieć. No to ja pisze litanię o autku, wszystko, co wiem. Facet zadowolony, pyta, czy opuszczę do 1000. Jako że samochód już trochę stał na sprzedaż, to postanowiłem się zgodzić.

No i niby wszystko fajnie, ale w końcu w smsach zaczyna się taka rozmowa z owym potencjalnym nabywcą:

- Czyli 1000zł. Możemy się na 16.00 umówić?
- Jak najbardziej, adres ***** ulica ********
- Dobra. Tylko czy z tym autem to wszystko ok?
- No tak, tak jak już rozmawialiśmy, poza tym gaźnikiem i oponą to jest ok
- Bo ja muszę mieć pewność
- No to zapewniam, że jest ok, a przynajmniej ja sam nie wiem o niczym więcej, co by temu autu dolegało
- Ok, jasne. Czyli 16.00
- Tak jest
- Tylko auto ma być w stanie idealnym.

Tu już mi nerw się ruszył. Od pół godziny wysyłałem 20 smsów do gościa, zapewniając o faktycznym stanie samochodu.

- Proszę Pana, to jest dwudziestotrzyletnie małe autko za 1000zł. Jutro może walnąć coś, co mi działało przez cały czas. Nie ma co oczekiwać cudów tym bardziej, że ciągle przypominam, auto nie jest w stanie idealnym.
- Nie no jasne, ok. To 16.00

Dobra. Przed 16 wysprzątałem na świeżo samochód, napompowałem oponę i czekam. Przyjeżdża nowa audica, wysiada taki wielki facet, że aż nie byłem pewny, czy zmieści się do potężnego cinquecento. No i gadka szmatka, odpalamy. Facet nawet nie okrążył samochodu, nie zajrzał do bagażnika, na tylne siedzenia, nic. Otworzyliśmy maskę i się zaczęło.

- Ale on nierówno chodzi!
- Prawda, tak jak mówiłem i jest w ogłoszeniu, gaźnik jest do regeneracji.
- I co on ma taki czarny olej?
Patrzę na bagnet, normalny olej.
- Normalny jest, miesiąc temu wymieniałem.
- On jest czarny.

Otworzył zbiorniczek z płynem do układu chłodzenia.
- Tu też jest czarno! I tłusty ten płyn jest! Olej się dostaje! I czuje pan, śmierdzi olejem.

Patrzę, wącham, sprawdzam. Nic. Nie wiem, o co facetowi chodzi. Wsiadamy. On prowadzi, ja siedzę obok.
- Co on tak głośno chodzi?
- Taki silnik, 700. One nie mają zbytniej kultury pracy (a przynajmniej ten).

Pojeździliśmy, facet ponarzekał, że mu śmierdzi w kabinie olejem. Ja kompletnie nic nie czułem, jeszcze potem poprosiłem brata, żeby poniuchał w środku, też nic nie czuł. Wracamy pod dom, wysiadamy.

- Dobra, wie pan co, z tym olejem to ja mogę dać za niego 400zł
- Proszę pana, umawialiśmy się na 1000. A poza tym, ja nie widzę tu żadnego problemu z tym olejem.
- No i jeszcze widzę, że gaźnik ma walnięty.

kuuuuuuuurw....

- Że gaźnik do regulacji, to pan wiedział od początku, bo jest w ogłoszeniu.
- Ale nie, to jest ryzyko proszę pana, ja go wezmę, a on mi jutro z tym olejem silnik zatrze. Te 400zl mogę dać.
- Myślę, że pan przesadza.
- Za więcej i tak go pan nie sprzeda, ja mówię, 400 dam.
- To ja poczekam parę dni, jak się nie sprzeda, to zadzwonię.

Pożegnaliśmy się. Nie wiem, o co facetowi chodziło, czy chciał co ugrać, czy głupiego szukał. A potężne cinquecento sprzedałem dwa dni potem, za 1000zł.

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 110 (112)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…