Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#87836

przez ~horacurka ·
| Do ulubionych
Czuję się wywołana do odpowiedzi historią użytkowniczki @joannastrzelec o roszczeniowej matce z Facebooka.

Moje dzieciństwo do pewnego momentu przebiegało zupełnie normalnie, kochający rodzice, zabawy z młodszym bratem. Norma. Gdy miałam 8 lat coś się zmieniło. Mój ojciec stracił pracę. Były to lata 90. Ojciec miał fach w ręku (ślusarz), ale utrata pracy bardzo go dotknęła.

Od tego czasu zmagaliśmy się z problemami finansowymi. Ojciec niby szukał pracy, ale opornie mu to szło. Mama pracowała na pół etatu w sklepie, potem zaczęła dorabiać na sprzątaniu wieczorami, żebyśmy jakoś związali koniec z końcem. Dla ojca był to kolejny cios i urażone ego maskował awanturami, że mama zaniedbuje swoje obowiązki domowe, że na stole nie ma jak dawniej o stałej porze ciepłego obiadu albo, że w mieszkaniu jest brudno.

Poszukiwania pracy kompletnie porzucił, czas spędzał z kolegami na piwie lub u mojej babci (jego mamy). Babcia dodatko nastawiała go przeciwko mamie, nawet przy nas wyzywała ją od szmat i dziwek, sugerowała, że ma faceta na boku. W domu było okropnie. Jak ojciec nie pił, to i tak się awanturował. Jak pił to albo był spokojny albo, po latach nie boję się tego tak nazwać, znęcał się nad nami psychicznie. Straszył, że mama nas zostawi, bo ma kochanka, nie dawał nam spać każąc do późnej nocy zdawać sprawozdania z tego, co było w szkole, kiedy mama przyszła, kiedy wyszła, jak była ubrana. Zdarzało się, że przy stole zabierał nam talerze z jedzeniem drąc się, że jak matka taka bogata to niech nam kupi nowe jedzenie (coś w tym stylu).

Pewnego dnia sytuacja stała się dramatyczna, ojciec do północy nas przepytywał, wydzierał się na mamę, wyzywał od dziwek, po czym zaczął rzucać w nią czym popadnie. Mama zadzwoniła na policję, przyjechali, zrobili notatkę i pojechali. Ojciec poszedł spać. Mama próbowała nas też położyć spać, ale byliśmy przerażeni, w związku z czym mama zabrała nas do babci (swojej teściowej). Ta od progu zwyzywała ją i powiedziała, że nie wbije synowi noża w plecy i mamy się wynosić. Do rodziców mamy mieliśmy 600km. Noc spędziliśmy w samochodzie.

Następnego dnia mama wyprosiła jakąś koleżankę, aby udostępniła jej mieszkanie po swoich rodzicach, które stało pusto czekając na remont. Była to okropna zagrzybiała nora, w której stało tylko kilka zbutwiałych mebli. Chyba z Caritasu dostaliśmy jakieś materace i pościel, pamiętam też, że część sąsiadów z mieszkania rodziców poprzynosiło nam jedzenie i jakieś stare naczynia.

Potem nastąpiła batalia sądowa z ojcem o rozwód, wspólne mieszkanie, alimenty... Ale to już inna historia. Końcem końców mama wynajęła normalne mieszkanie, a po sprzedaży starego, kupiła mniejsze, w którym mieszka do dziś. Z ojcem praktycznie nie mam kontaktu.

Wiem, że nie lubicie apeli, więc nie będę o nic apelować. Ale doskonale pamiętam ten okropny czas, czułam się właśnie jak totalna patologia. Mama powiedziała mi po latach, że mimo, iż wstydziła się prosić o pomoc, była wdzięczna - nawet za kubki bez ucha i zagrzybiały materac.

patologia

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 191 (209)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…