Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#87848

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Nauczanie zdalne...
Studiuję obecnie na jednej z uczelni wyższych medycznych w naszym pięknym kraju. Historia z zeszłego roku, wtedy mojego trzeciego roku studiów (czyli 2,5 zdane przedpandemicznie).

Z wiadomości przekazanych nam przez starszych studentów, Piekielna była całkiem normalną nauczycielką akademicką, do czasu jednak. Dwa lata przed moją historią znaczna ilość studentów, która dostała się na przedtermin ustny egzaminu z jej przedmiotu była źle przygotowana, oblali. Rok później przetermin już nie istniał. I teraz historia właściwa.

Jeszcze przed pandemią przedmiot odbywał się raz w tygodniu (+ wykład raz w tygodniu) i każde zajęcia kończone były wyjściówką, testem z przerabianych na tychże zajęciach materiałów. Rozpiskę tematów mieliśmy podaną, wszyscy się przygotowywali zawczasu. Dotychczasowy wymagany poziom 60% punktów ze wszystkich wyjściówek został dla naszego rocznika podniesiony do 75%. Każdy test miał 10 pytań, maksymalnie 10 punktów, bez połówek - czyli przeciętnie z każdego testu potrzeba było 8 punktów. Jeśli nie uzbierało się ich wystarczająco trzeba było pisać test wyjściowy z całego roku by móc przystąpić do egzaminu. To może utrudniało nam trochę życie, ale jeszcze nie było piekielne.

Pod koniec marca, kiedy to większości grup zostały głównie tematy powtórkowe i kilka podstawowych (kończyliśmy przedmiot w kwietniu/maju, zależnie od grupy i tego ile zajęć im wypadło przez np. święta czy dni wolne), przeszliśmy na nauczanie zdalne. Zajęcia zostały całkiem szybko przeniesione na nauczanie online, uczelnia stanęła na wysokości zadania.
Większość studentów osiągnęła minimalne 75% punktów z wyjściówek, zostaliśmy dopuszczeni do egzaminu. Test wyjściowy pisało kilkunastu studentów, z sukcesem, również do egzaminu mogli przystąpić.

Problemem okazał się jednak egzamin, nie można nas wszak upchnąć w jednej sali (300+ osób na roku). System egzaminów online nie był problemem, już wcześniej pisaliśmy je w tej formie (w budynku uczelni specjalnie do tego przystosowanym, oddzieleni od siebie ściankami, z nakładkami na monitory wyciemniającymi je jeśli patrzy się na nie z boku, z kamerami i pilnującymi nas pracownikami uczelni), ten sam system można więc było wykorzystać teraz. Uczelnia podjęła się więc wypracowania ogólnych zasad przeprowadzania takich egzaminów. Do zasad tych należały:
- włączone kamerki,
- skrócony czas na pytania w stosunku do tego sprzed pandemii (krótszy na jednokrotny wybór, dłuższy na wielokrotny wybór i otwarte),
- maksymalnie 2 minuty spędzone na 1 pytaniu (Czas przeznaczony na 1 pytanie nie wynosił 2 minut tylko mniej, ale maksymalnie można było się na 1 pytaniu zatrzymać na 2 minuty, tracąc przy tym czas na inne pytania. Jeśli ktoś przekroczył magiczne 2 minuty, niezależnie od odpowiedzi pytanie nie dawało punktów.),
- brak możliwości wracania do już wyświetlonych pytań,
- sugerowane proporcje około 20-80 pytań wielokrotnego wyboru/otwartych do pytań zamkniętych.

Na krótko przed egzaminem (koło 2 tygodni) dostajemy od Piekielnej koordynatorki modułu e-mail z zasadami egzaminu oraz z przykładowym "pytaniem typu puzzle", byśmy mogli zrozumieć, jak działa ten typ pytań. Zasady te obejmowały:
- kamerki (norma)
- próg zdania egzaminu to 60% (norma)
- 45 sekund na pytanie, niezależnie od jego typu (otwarte/zamknięte/ilość poprawnych odpowiedzi) - pierwszy zgrzyt
- 40 pytań puzzli, 60 pytań jednokrotnego wyboru (w tym długie opisy sytuacyjne, podejmowanie decyzji i stawianie diagnoz na ich podstawie) - drugi zgrzyt.

Czym są pytania puzzle? Wyobraźmy sobie 2 tabelki. W jednej tabelce mamy 10 nazw leków. W drugiej mamy 10 definicji/opisów/cech (bynajmniej nie jedno słowo, raczej zdania). Każda z tych definicji może pasować do 1/kilku/wszystkich/żadnego leku. Tym oto sposobem w 1 pytaniu upchnięto w rzeczywistości 10 pytań wielokrotnego wyboru, a to wszystko w ciągu 45 sekund. Mierzyliśmy czas przeczytania samej treści nadesłanego nam przykładowego pytania - około 35 sekund uśredniając. Czyli pozostaje nam sekunda na udzielenie odpowiedzi odnośnie każdego podpunktu. Za całe takie pytanie, jeśli odpowie się na nie bezbłędnie, otrzymuje się 1 punkt. Za pytanie jednokrotnego wyboru również otrzymuje się 1 punkt. To trzeci zgrzyt.

Po szybkich rozmowach wewnątrz braci studenckiej nastąpiły próby kontaktu z dziekanatem, dziekanem, a później i rektorem. Efekty na każdym szczeblu były takie same. Piekielna koordynator przedmiotu, nie będąca nawet szefem katedry, może robić taki egzamin jak jej się podoba i to nic, że łamie ustalane wcześniej przez uczelnię zasady. Przesadzamy. Oni może z nią porozmawiają, ale nie mają nad Piekielną żadnej kontroli i raczej nic to nie da. Suma summarum, obiecano wyrzucić z pytań puzzli opcję "nie pasuje do żadnego". Zgadliście, obietnicy nie dotrzymano.

Egzamin zdało 5 osób z 308 przystępujących, choć oświadczyli, że zdali czystym fartem i ledwie-ledwie, bo po jakiejś godzinie egzaminu zaczynało się po prostu strzelanie, by jak najwięcej pytań przejść i może dostać jakieś punkty. Większość osób nie zdążyła nawet przeczytać wszystkich pytań. Egzamin odbywający się na platformie bardzo łatwo pozwalił na sprawdzenie, ile osób wyświetliło jaki % pytań, na ile odpowiedziano poprawnie, itd. Przypominam, większość studentów uzyskała 75% punktów z wyjściówek, co wymagało regularnej nauki, nie ma tu więc mowy o lekceważeniu przedmiotu, tym bardziej nie przez cały rok.

Kontakt ponowny z dziekanem i grzeczniejszą wersją: "Mówiliśmy, że to jest nie do zdania, anulujcie ten termin i dajcie nam normalne warunki".
Po przepychance e-mailowej, kontaktach z samą Piekielną koordynatorką, dostaliśmy oficjalne stanowisko. Władze uczelni teraz w sumie jednak uważają, że może należało się nam więcej czasu. I oni wyliczyli, że gdybyśmy mieli 15-20s więcej na każde pytanie puzzel (nie pamiętam dokładnej długości czasu), to zdążylibyśmy jeszcze wyświetlić 24 dodatkowe pytania, czyli oni doliczą każdemu studentowi 24 punkty. Albo się zgadzamy, albo piszemy wszyscy egzamin jeszcze raz, ale oni nie mogą obiecać jakiejkolwiek kontroli nad przebiegiem egzaminu, postarają się przynajmniej o to wydłużenie czasu na pytania puzzle. Czyli realnie obniżono nam próg do 36%, ale Piekielna nie miała z tego tytułu żadnych konsekwencji i nadal może robić co chce.

Zgodziliśmy się. Przyznaję, głównie ze strachu, bo zaczęliśmy podnosić raban i była obawa, że Piekielna postanowi nam pokazać, jakimi nieukami jesteśmy i to nasza wina, nie niesprawiedliwy egzamin. Część roku mimo obniżonego progu skończyła na poprawkach (co chyba pokazuje dobrze, że pytania jednokrotnego wyboru też były dość zawiłe + po prostu podczas egzaminu część się poddała ze strzelaniem). Na poprawce rzeczywiście, dostali trochę więcej czasu, tyle.

Chciałabym, żeby to było wszystko, ale prócz egzaminu przez cały rok dostawaliśmy e-maile oskarżające nas o "wymuszenie psim swędem nienależnych nam punktów" ilekroć ktoś zgłaszał uwagi odnośnie jakiegoś pytania na wyjściówce, insynuacje jakobyśmy chcieli pozabijać pacjentów naszą niekompetencją i tym podobne. Prócz tego Piekielna publicznie, przez stronę katedry i e-maile, oskarżała jedną ze współpracownic o "nielegalne udostępnianie studentom materiałów" (czyli wysyłanie prezentacji power-point wykorzystywanych podczas ćwiczeń), co naturalnie nie miało miejsca i na co nie miała dowodów, ale i tak wpędzała w płacz biedną oskarżoną nauczycielkę.

Piekielna też bardzo nie lubi używanego przez studentów skryptu, gdyż jest on opracowany nie tylko na bazie podręczników, aktualnych wytycznych czy danych naukowych, ale również na podstawie zapamiętanych cytatów z jej zajęć. Ot, studenckie opracowanie, które według Piekielnej zawiera "Więcej błędów, niż jest w stanie popełnić jedna osoba" (głównie w tych cytatach z niej) i znów, jesteśmy niekompetentni i pozabijamy pacjentów.

Oczywiście Piekielna została szczegółowo opisana w ankietach ewaluacyjnych po zakończeniu zajęć. Wszystko to było zgłaszane uczelni. Skutek?

Chwila aktualna. Nowy rok "pandemiczny", który jednak już 1,5 roku przed pandemią studiował i jakoś zdawali. Teraz oprócz egzaminu i wyjściówek są również kolokwia cząstkowe. Pytania-puzzle pozostały na swoim miejscu, Piekielna koordynatorka również.

egzaminy na uniwersytecie

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 173 (181)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…