Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#87863

przez ~koreczek ·
| Do ulubionych
Udzielam korepetycji z angielskiego.

W tamtym roku zaczęłam uczyć chłopca, wtedy ośmiolatka, którego uczę do dzisiaj. Nienawidził angielskiego. Przyznaję, że stanowił lekkie wyzwanie. Mądry, ale z ogromną awersją do tego języka. Cóż, lubię wyzwania, więc przez kolejne półtora roku robiłam masę gier, łamigłówek, odwoływałam się do tego, co lubi robić, aby tylko zachęcić go do języka. Udało się. Zazwyczaj jesteśmy mniej więcej jedną lekcję do przodu.

Na ostatnich zajęciach chłopiec powiedział, że przestaje lubić angielski. Czemu? Bo pani w szkole na niego krzyczy. Nikt nie zgłasza się do zadań, z wyjątkiem niego, a pani nie chce, żeby się ciągle zgłaszał, dlatego krzyczy, że ma przestać. Chłopiec powiedział, że nie chce się mu uczyć, skoro i tak mają na niego tylko krzyczeć.

Co więcej, w trzeciej klasie bierze się podstawowe godziny po angielsku (np. 12:00, 12:30 - żadne inne). Po polsku dzieci uczą się ich w drugiej klasie. Ich pani stwierdziła, że dobrze będzie im rozszerzyć materiał i zahaczyć o piątą klasę - dała im cały możliwy zegar do nauki, twierdząc, że to będzie na sprawdzianie. Jestem za rozszerzaniem materiału, o ile porządnie się to przećwiczy. Pani jednak dała im dwa zadania i stwierdziła, że to wystarczy... Chłopiec zniechęcony, bo jemu po polsku się to myli, a co dopiero po angielsku. Nawet nie miał na lekcji okazji dobrze to wyćwiczyć.

Jego nauczycielka porządnie mi utrudnia moją pracę, jednak uważam to za mało piekielne. Ja sobie poradzę. Szkoda tylko dziecka, ponieważ angielski szkolny kojarzy mu się na razie tylko z krzykiem.

szkoła

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 147 (163)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…