Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#87876

przez ~Tessa ·
| było | Do ulubionych
Witajcie drodzy Piekielni. Do dzisiejszego ranka myślałam że nie spotka mnie nic piekielnego, a jak to mówi przysłowie:
"indyk myślał o niedzieli a w sobotę łeb mu ścieli".
Ale do rzeczy: maż podrzuca mnie do dworca PKP, zresztą jak zawsze.
Wysiadam z samochodu, akurat było tak że kończył się chodnik po jednej stronie ulicy i trzeba było przejść na druga stronę ulicy. Akcja właściwa: przechodzę przez przejście dla pieszy i co słyszę pana piekielnego-japacza: " A maseczka gdzie!...
+ przekleństwa. Teraz małe wyjaśnienie:
1. tak, nie miałam maseczki wysiadając z auta, 2. chciałam bezpiecznie przejść na pasach i będąc już na chodniku założyć maseczkę, 3.nie chciałam podczas przechodzenie przez pasy grzebać w torebce, 4.chodnik był szeroki i był zachowany dystans między mną a japaczem. No kurde, nie pozwolę sobie aby jakiś dziad się na mnie wydzierał - dostał odpowiednią odpowiedz.
I tak nie miałam bym nic do tego gdyby japacz grzecznie zwrócił mi uwagę że nie mam maseczki.
Nie, nie neguje tutaj zasadności noszenie maseczek. Ale nie dajmy się zwariować.

ulica

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -10 (16)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…