Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#87953

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Post powstał, właściwie bym mogła się wyżalić na niesprawiedliwość i ponarzekać trochę na służbę zdrowia. Wszyscy wiemy, jak Polska sobie ciężko radzi z pandemią i wiemy jak obciążona jest już i tak przemęczona służba zdrowia.
Pomimo ogromnej ostrożności – zaraziłam się. Od 5 kwietnia jestem najpierw na kwarantannie, a potem w izolacji. Całą chorobę znoszę naprawdę nieźle – od początku czuję się dobrze, poza kaszlem i zmęczeniem, nie narzekam. Bardziej męczy mnie izolacja niż sama choroba.
Ku mej wielkiej radości i ogromnemu wyczekiwaniu – w sobotę miałam zakończyć izolację. W związku z czym, zadzwoniłam do lekarza, zgodnie z zaleceniami i wszelkimi instrukcjami.
Oto jak przebiegła moja rozmowa. Ostrzegam, że będzie długo.
- Dzień dobry, tutaj doktor X, umówiła się pani na teleporadę w związku z zakańczająca się izolacją. I jak się pani czuje?
- Dzień dobry, pani doktor jest nieźle. Jeszcze kaszlę, nieco pobolewa mnie przy najgłębszych oddechach, ale wrócił smak i zapach, wczoraj byłam jeszcze zmęczona, ale dzisiaj już jest super.
- Gorączkuje pani?
- Nie, ale ostatnio miałam leciutki stan podgorączkowy.
- Ile?
- 37,1.
- Jak długo ten stan trwał?
- Ok. 40 minut.
- Brała pani coś na zbijanie gorączki?
- Nie, nic.
- Czyli jak się pani czuje?
- Dobrze. Tak jak wspomniałam, jeszcze kaszlę, ale podobno to ma się utrzymywać jeszcze kilka dni, a nawet tygodni.
- Dobrze by było panią osłuchać, ale teraz tego nie możemy zrobić. To ja panią skieruje na badania na cito.
- Okej, a nie ma możliwości, aby faktycznie się umówić na badanie?
- Nie, tylko w szpitalu.
- No, to jak trzeba to trzeba. A kiedy mam się stawić, bo wczoraj inny pracownik przychodni mówił, że mogę przyjechać na osłuchanie, ale muszę się umówić.
- Nie, niestety. Ja nie praktykuję osłuchiwania (!), wizyta pani, ani wizyta domowa nie wchodzi w grę, a doktor która osłuchuje pacjentów covidowych jest nieobecna.
- No to trudno, to pojadę na to badanie do szpitala.
- Ale pani tam nie jedzie tylko na badania. Ja panią kieruję na oddział pulmonologiczny.
- Cze…co?! Dlaczego?!
- No z tego co pani mówi, pani nie jest zdrowa. Tu chodzi o pani nie zdrowie już, a życie.
- Pani doktor, ale ja się źle nie czuje. Od początku, nic nie boli, zmęczenie jest, kaszel mokry, a kilka razy dziennie mierzę saturację. Jest w granicy 99, a 97. Ani razu nie spadła niżej! A i inhalacje mi bardzo pomagają!
- Ale czy pani nie rozumie, że pani izolacja to dziesięć dni na wyleczenie się? I w mojej ocenie, pani nie jest zdrowa? Pani musi mieć komplet badań!
- Pani doktor, ale ja nie chcę do szpitala. Ze mną nie jest źle.
- Jeżeli pani odmawia, to wyślę po panią karetkę (!!!). Rozumiem, że pani odmawia hospitalizacji?
- No na obecną chwilę tak, bo jest u mnie poprawa, nie wszystko, ale jest. Nie ma potrzeby, abym zajmowała łóżko, czas personelu medycznego, który i tak jest obłożony i samej narażała się na dodatkowy stres.
- W takim wypadku, ja pani nie zwolnię izolacji. A ją przedłużę.
- Pani doktor, to może wstrzymajmy się jeszcze z przedłużeniem izolacji, mam jeszcze dwa dni. Może w takim wypadku zadzwonię w niedziele…
- W niedzielę ja nic nie zrobię! Jeżeli pani nie chce do szpitala, to przedłużam pani izolację. Jedyne co mnie pociesza, to że nie ma pani zadyszki w rozmowie ze mną.
- Nawet więcej, ja cały czas krążę po mieszkaniu.
- Jak powiedziałam, nie zdejmę izolacji. Albo przedłużam o 10 dni, albo wysyłam karetkę i siedem do dziesięciu dni szpital.
- A nie da się izolacji przedłużyć o 5 dni np.? Od dzisiaj?
- Nie. To co robimy? Pani świadomie odmawia hospitalizacji, więc to jest na pani odpowiedzialność. W takim wypadku przedłużam izolację. Gdyby coś się działo proszę wezwać karetkę.
- Jak będę w stanie to sama się zawiozę.
- Ach, pani prowadząca, ale nie. Bo pani nie jest w stanie prowadzić (wtf).

Pominę całą dalszą część rozmowy. Jestem wściekła i rozżalona, zostałam na ekstra 10 dni uwięziona w domu, bo pani doktor wie lepiej jak się czuję, po 10 minutach rozmowy.
Mam bardzo duży żal o to, bo już teraz dostaję świra będąc zamkniętą.
Jednak to wmawianie mi, że ja POTRZEBUJĘ szpitala, nie jestem w stanie o siebie zadbać, samej się zawieźć…było upokarzające. Tym bardziej, że ona jako lekarz doskonale wie, jak dramatyczna sytuacja jest w szpitalach i naprawdę chciałaby marnować mój czas, czas personelu i co gorsze – czas jakiegoś pacjenta w ciężkim stanie, bo jej się wydaje, że wie lepiej w jak ja się czuję? Przez telefon? Zwłaszcza, że ja przeziębienia gorzej przechodzę niż covid.

W efekcie wyjdę przed majówką, bo nie chciałam do szpitala.
Ku##a

słuzba_zdrowia

Skomentuj (46) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 54 (102)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…