Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#87983

przez ~TaGruba ·
| Do ulubionych
Pojawiła się tutaj ostatnio historia osoby, która jest gruba, wie o tym, ale nie chce nic z tym robić. Oczywiście pod spodem było mnóstwo komentarzy o tym, że bycie grubym jest niezdrowe itp., mimo że autorka w historii napisała, że to dla niej piekielne ciągle coś takiego wysłuchiwać. Natknęło mnie to do opisania swojej historii i tego co ja uważam za piekielne.

Otóż też jestem gruba. Na chwilę obecną ważę ok. 100kg przy wzroście ok. 170cm. Noszę rozmiar 3XL bądź 4XL (zależnie od rozmiarówki w sklepie). W przeciwieństwie do autorki tamtego wyznania przeszkadza mi ten fakt. Przeszkadza mi fakt, że jestem gruba. I tu nawet nie chodzi o zdrowie, ok, niby zdrowie jest najważniejsze, ale mało osób zwraca na nie tak naprawdę uwagę. Palacz jak pali to też nie myśli o zdrowiu. Ale po prostu chciałabym być ładna. A czuję, że mój bebech mi odbiera urody.

W internecie często można się spotkać z komentarzami, że jak ktoś jest gruby to niech pójdzie ćwiczyć i zacznie zdrowiej jeść i po kłopocie. A jak jesteś gruby to na pewno znaczy, że tylko cały dzień leżysz przed TV i podjadasz chipsy. Tymczasem ja naprawdę staram się tak nie robić. Pilnuję kalorii (kiedyś jadałam nawet po 1500kcal, ale bardzo się źle czułam, więc przeszłam na 1900), staram się codziennie jeść warzywa, ograniczam słodycze i słone przekąski. Staram się dwa-trzy razy w tygodniu iść biegać. Biegam bardzo wolno, bo mi ciężko z moim balastem. Ale naprawdę próbuję.

Tylko że... Bardzo mało to daje. Często moja waga po prostu stoi w miejscu. Albo np. schudnę 1kg, pójdę na jakąś imprezę, gdzie wypiję trochę alkoholu i podjem więcej chipsów i ten kilogram wraca i to z nawiązką.

Badałam się, czy nie jestem na coś chora. Robiłam badania na tarczycę - wszystko w porządku. Na cukrzycę - nie mam. Więc to nie kwestia choroby.

I teraz przechodzimy do tego, co najważniejsze. Wiem, że na pewno moje postępy w zrzucaniu kilogramów byłyby o wiele większe, gdyby moja dieta była bardziej rygorystyczna. Gdybym nie ograniczała słodyczy i przekąsek, tylko zupełnie je rzuciła. Gdybym przestała jeść pizzę czy burgery i jadła zamiast tego kurczaka czy rybę z warzywami. Parę lat temu miałam operację, po której przez miesiąc byłam na ścisłej diecie. Schudłam 5kg w miesiąc, a w ogóle się wtedy nie ruszałam. Więc wiem, że bym mogła, gdybym znów wprowadziła sobie rygor.

Tylko że nie chcę. Jedzenie jest dla mnie ważną częścią życia. Zjedzenie dobrej pizzy czy czekolady sprawia mi radość i sprawia, że życie jest po prostu przyjemniejsze. Chcę być szczuplejsza, ale nie kosztem tego, że moje życie byłoby przez to smutniejsze.

Podobnie z ruchem. Mogłabym się ruszać jeszcze więcej, np. ćwiczyć codziennie. Ale potrzebuję też odpoczynku. Potrzebuję czasem wieczoru na kanapie z Netflixem albo grą komputerową.

Dlatego takie gadanie "jesteś gruby? Jedz mniej i ćwicz więcej" mnie niezmiernie irytuje. Mogłabym jeść mniej i ćwiczyć więcej, ale nie chcę. Chcę mieć też coś z życia, a nie ciągły rygor.

Oczywiście moja rodzinka to też ludzie z tego gatunku, co jak mnie widzą to tylko narzekają, że jestem gruba. Mam prawie 30 lat, a mój ojciec potrafi zadzwonić i robić mi wykłady o tym, że mam przestać tyle jeść. To dobijające i frustrujące. A najgorsze w tym, że jak się tak nasłucham to już mi się nie chce nawet ograniczać jedzonych rzeczy, bo skoro i tak nie ma efektów to po co...

Dom

Skomentuj (112) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 138 (172)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…