Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#87996

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Rozmowa z kuzynką na temat dyskryminacji płci przypomniała mi pewne sytuacje życiowe. Miały one głównie miejsce, gdy za czasów studenckich pracowałem w pewnej restauracji szybkiej obsługi, mieszczącej się w centrum handlowym. Oto jakie przykłady dyskryminacji tam zauważyłem.

Koleżanki prawie zawsze dostawały poranne zmiany. Mężczyźni natomiast byli zmuszani do pracy często do 24:00. Dodam tylko, że centrum handlowe nie mieściło się w żadnej szemranej dzielnicy tylko przy obwodnicy miasta koło lasu, więc nie było żadnego ryzyka napaści. Problem jednak był z dojazdem. O ile ja miałem to szczęście, że droga do pracy zajmowała mi około trzydzieści minut pieszo, miałem kolegę, który dojeżdżał dosłownie z drugiego końca miasta. Do tego komunikacją miejską. Mimo próśb, pani kierownik nie chciała się zgodzić na to, by kolega mógł przychodzić na zmiany, które pozwoliłyby mu na normalny powrót. Za to koleżanka, którą przywoził tata już nie miała problemu z uzyskaniem komfortowych godzin.

Mężczyźni zawsze musieli zostawać po zamknięciu restauracji na sprzątanie. Panie sobie spokojnie szły wtedy do domków. Sprzątanie nie było proste, bo wymagało często rozkładania niektórych części osprzętowania. Raz zostałem skarcony dzień po sprzątaniu przez jedną koleżankę. Obwiniła mnie za niedokładnie umyty dozownik do keczupu. Gdy jej wspomniałem, że moim zadaniem, było sprzątanie innych rzeczy, a umycie dozownika gąbką i ciepłą wodą zajmie jej dosłownie minutę to doszło u niej do obrazy majestatu.

Dźwiganie czegokolwiek, nawet tego, co mieściło się w normach BHP dla kobiet, zawsze było zlecane męskiej części załogi. Raz, podczas obsługiwania wycieczki, wszyscy mężczyźni byli na kuchni i nie było nikogo do przyniesienia mięsa do kuchni. A kończyło się ono z oczywistych powodów. Menadżerka wyjątkowo zleciła zrobić to jednej koleżance, która nosząc niezbyt duży karton wydawała z siebie odgłosy podobne do zawodników programu Strongman podczas spaceru farmera. Gdy w końcu doczłapała się do zamrażalnika przy grillu ostentacyjnie westchnęła i powiedziała nam, że: "Od dziś wy macie to robić". Co było ironiczne, bo robiliśmy to codziennie.

Sprawy związane z wynoszeniem śmieci. Też zajmowali się tym tylko mężczyźni. Restauracja mieściła się w centrum handlowym dlatego nie posiadała ona własnego kompaktora. Śmieci należało zebrać na paleciaka, z górą śmieci za plecami odbyć tak zwany "marsz wstydu" przez cały parking, by następnie przekazać go panom obsługującym kompaktor.

Pewnego dnia przyszedłem na popołudniową zmianę, a tuż po wejściu zobaczyłem górę worków na śmieci. Na dzień dobry, jeszcze zanim się przebrałem podeszła do mnie menadżerka i bez owijania w bawełnę rzekła: "O dobrze, że w końcu jesteś, czekamy na ciebie jak na zbawienie. Od wczoraj nazbierało się śmieci i nie ma żadnego chłopaka na zmianie". Tak, koleżanki zamiast same pójść i pozbyć się walającej tuż przy wejściu do kuchni góry śmieci wolały poczekać, aż przybędzie książę na białym koniu i wybawi je z opresji. Bo same przecież nie tkną się plugastwa jakim są resztki jedzenia i opakowań. Dobrze, że nie było wtedy wizyty sanepidu.

Kobiety mogły chodzić na przerwy kiedy chcą, w tym pięciominutowe na papierosa. Mężczyźni mieli z góry ustalane przerwy bez możliwości ich przestawienia. Czasami podczas zmian trwających od 14:30 do 24:00 pani menadżer chciała nas wysyłać na przerwę już po godzinie pracy, byśmy następnie musieli pracować bez odpoczynku przez około osiem godzin. Dodam, że podczas pracy nie wolno było siadać, nawet na minutę. Po jakimś czasie się zbuntowaliśmy i powiedzieliśmy co o tym myślimy oraz, że żądamy bardziej komfortowych godzin odbywania przerwy. Menadżerstwo w końcu przystało na to, ale w magiczny sposób przestaliśmy wtedy dostawać premię. Panie oczywiście mimo mniejszej wydajności ją zachowały.

Przeprowadzanie dostaw składników deficytowych. Jak to wyglądało? Kupowało się bilet na komunikację, za który później zwracała restauracja. Następnie jechało się do innej części miasta do przybytku gastronomicznego z tej samej franczyzy. Tam informowano kierownika zmiany, że przyjechało się po brakujące składniki. Składnikami były przykładowo bułki, sałata, worki z "szejkami", czy puszki z napojami.

Po ich odebraniu zawoziło się je z powrotem do restauracji macierzystej. Jakie były problemy? Składniki często były pakowane w worki na śmieci, dlatego jadąc autobusem wyglądało się jak "menel", któremu udało się zebrać wystarczający zapas puszek i butelek, by po ich oddaniu do skupu, zrobić niemałą libację w pobliskim parku.

Drugim problemem było to, że autobusy niestety nie podjeżdżały bezpośrednio pod centrum handlowe. By dostać się z powrotem do restauracji należało przejść przez ulicę, a następnie udać się pieszo pod górkę chodnikiem przez około dwadzieścia minut. Z lżejszymi towarami nie był to aż taki problem. Napoje niestety często ważyły tyle, że niosąc zgrzewki czekałem tylko, aż moje plecy przemówią ludzkim głosem błagając o litość.

Wózków niestety restauracja nie przewidywała. Koleżanki nie tylko nie wykonywały tej pracy, ale jeszcze narzekały dlaczego musiały tak długo czekać na składniki. Dodatkowo byłem krytykowany, że kupuje za drogie bilety. Przepraszam, ale jeśli mam jechać w korkach do restauracji w zupełnie innej części miasta, odebrać towar, poczekać na następny autobus i nim wrócić, to jeden bilet trzydziestominutowy niestety nie wystarcza.

Część załogi zgłaszała problemy gdzie trzeba, ale niestety nie przynosiło to żadnych skutków. Kilkoro z nich się tym nie przejmowało, bo i tak planowali popracować tam tylko przez krótki czas. Pozostałe osoby po prostu tego nie zgłaszały, bo zależało im na pracy, a akcja działa się w czasach, kiedy bezrobocie było realnym zagrożeniem. Ja, na szczęście po rozpoczęciu nowego roku akademickiego zrezygnowałem z pracy w tamtym miejscu. Jako, że posiadałem umowę o pracę, wykorzystałem swój urlop na kilka ostatnich tygodni pracy.

Zastanawia mnie tylko, czy po tylu latach dalej są tam prowadzane opisane wyżej praktyki.

gastronomia

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 155 (203)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…