Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#88097

przez ~donen ·
| Do ulubionych
W temacie skąpstwa ojców- opiszę 2 moich wujków, których już nie raz miałem chęć tutaj opisać. Imiona pozmieniane.

1. Wujek Andrzej

Wujek jest zamożny- dochód na poziomie kilkunastu tysięcy PLN miesięcznie, jednak czasami "januszuje" bardziej niż nie jeden, co zarabia 2 czy 3 tysiące.

Do swojej zony i córki wiecznie ma pretensje, że za dużo kupują ciuchów i butów. Ja uważam, że normlanie. W dodatku córka, czyli moja kuzynka, bardzo dobrze ogarnia wszelkiego rodzaju wyprzedaże, okazje, więc kupują możliwie jak najtaniej. Wujek twierdzi, że on ma 2 swetry, 3 T-shirty, 2 koszule itd. i jemu wystarcza, więc nie wie po co im aż tyle tego.

Córka mu tłumaczyła już nie raz, że dziewczyna przed 30-tką, ma inne potrzeby niż emeryt po 60-tce. On nie musi ubrać się do pracy, na wyjście z koleżankami na rower czy drinka, na randkę, itd. itp. Wujek jednak tego nie rozumie. Mnie osobiście kiedyś próbował przekonać, że koszula za 50 to to samo jakościowo, co koszula za 200 złotych. "On działał w tej branży, i on wie, że tylko metki przeszywają, a to jedno i to samo.". Żadne logiczne argumenty nie docierały- jest tak jak on mówi i koniec.

Asia (córka, a moja kuzynka) przed pandemią dużo podróżowała. Wujek przy każdej okazji narzekał, że "co zarobi, to zaraz wyda na jakieś wycieczki". Asia mówiła, że dopóki jest singielką, i nie ma zobowiązań, to chce się nacieszyć życiem i pozwiedzać ile się da, bo potem już może nie być to takie łatwe", no ale jak w przypadku ciuchów- jak grochem o ścianę.

Ciocia była na mieście ze swoją siostrą i korzystając z faktu, że kawiarnie mogły już otworzyć chociaż ogródki, wstąpiły do takiej swojej ulubionej na kawę i ciacho. Potem ciocia opowiadała na imprezie rodzinnej o tym, jakie pyszne rzeczy tam mają (to fakt) i wspomniała, że no trochę drogo, bo za 2 kawy i 2 ciacha zapłaciły prawie 50 złotych, ale warto. Tu uruchomił się wujek, który chyba z brzucha by jej wyjął te ciastko, bo zaczął strasznie się na nią unosić, że gdzie to tyle pieniędzy wydawać na takie pierdoły. Ciocia go tylko zripostowała, że nie chodzi tam codziennie, a jedynie od wielkiego dzwonu. Niby się uspokoił, ale domyślam się, ile jeszcze się ciocia potem nasłuchała w domu...

Największa piekielność w tematach gastro miała jednak miejsce kilka lat wstecz. Ciocia i wujek pojechali do Asi (mieszkała sama w dużym mieście 60 km dalej). Ciocia z Asią poszły w swoją stronę, wujek w swoją. Po załatwieniu spraw zgłodniały, więc Asia zaproponowała cioci, żeby poszły na pizzę do lokalu sąsiadującego z jej blokiem, bo podobno mają bardzo dobrą pizzę. Wydały na pizzę coś koło 30 PLN (obie jedzą bardzo mało), co wujka podobno mało o zawal nie przyprawiło i zrobił im niemal awanturę. Sam poszedł do K*C i wydał coś koło 25 na kubełek kurczaków, który zżarł sam, a potem ciocia i Asia cały wieczór miały spierdzielony przez jęki leżącego na kanapie wujka "O Jezu! Mój żołądek!", "Ojej, moja wątroba", "Chyba umrę! Po co ja to jadłem?"

2. wujek Marek

Może nie tak zamożny jak Andrzej, ale też przychody ma powyżej średniej krajowej, i też "januszuje".

Jacek (starszy syn) robił remont w budynku gospodarczym, który wykorzystują przy prowadzeniu swojej działalności. Skończył mu się klej czy tam jakaś zaprawa, więc zadzwonił do wujka, który akurat był "na mieście" żeby kupił worek "X". Wujek przywiózł worek "Y", bo 5 złotych tańszy.

Jacek tłumaczy, że to się nie nadaje do tych celów. Wujek "A tam pierdzielisz! To wszystko jeden ciul, tylko inaczej podpisane, żeby pieniądze na frajerach golić. Rób!" Jacek zrobił, po roku odpadło. Wujek za taki stan rzeczy oczywiście winił Jacka. Pożarli się nawet o to, bo Jacek mówił, że to wina złego materiału, bo wujek chciał przyoszczędzić kilka (dosłownie) złotych.

- Już nie wymyślaj! Robić po prostu nie umiesz i tyle!
- Jak tak to ja to pierdzielę! Chciałem zrobić sam, żeby parę groszy zaoszczędzić, ale jak jesteś taki mądry to na następny raz sobie weź majstra i mu zapłać! Ja nie będę słuchał pretensji!

I tak było- wujek wziął potem majstra, ale nie jakiegoś z referencjami tylko jakiegoś kudysia od nich z wioski (wiadomo- tani był, a raczej miał być, o czym za chwilę). Koleś rozbabrał robotę a potem przychodził w kratkę i telefonów nie odbierał. Okazało się, że rozgrzebał 4 roboty na raz i potem latał z jednej na drugą.

Wujek już zaczepiał Jacka, że może by dokończyli sami, ale on nie dał się w to wrobić, pamiętając swoje słowa. Zatrudniony majster jakoś w końcu dokończył tą robotę. Zrobił brzydko, a pieniędzy zażyczył sobie jak za zboże, przez co podobno o mało z wujkiem się nie pobili, a teraz jak widzą się na wsi, to udają że jeden drugiego nie widzi.

Maciek (młodszy syn) jest fanem zegarków. Na okrągłe urodziny kupił sobie zegarek za 1100 złotych. Wujek mało sobie głowy nie urwał. A najlepsze jest to, że wujek pali, i to sporo. 1100 to pewnie przepala w 2 miesiące, albo i szybciej. I ma z tego tylko zniszczone zdrowie, a Maciek nawet jak mu się zegarek znudzi, to może chociaż część pieniędzy odzyskać sprzedając na rynku wtórnym.

Do swojej działalności potrzebowali nieco specjalistycznej przyczepki samochodowej. Chłopaki poszperali w internecie, podzwonili, i znaleźli ofertę: nówka, prosto od producenta, 12 tysięcy. Podkreślam- za sprzęt, który będzie na siebie zarabiał i służył latami. Wujek jednak kręcił nosem. Za kilka dni, bez konsultacji z którymś z synów, przyprowadził jakąś używkę, którą gdzieś tam wynalazł za 8 tysięcy. Dumny był z siebie jak paw. Gdzieś po 2 latach użytkowania okazało się, że wcześniej dorwał się do niej jakiś "druciarz", i że mogło dojść do tragedii, bo coś tam w zawieszeniu jest zrobione "po januszowemu" (o ironio!) i podczas jazdy mogło urwać się koło.

Przy okazji wyszły też inne "kwiatki". Wujek jednak odciągał naprawę tego stanu rzeczy, ale kiedy synowie zbuntowali się ostatecznie, i powiedzieli że mają już dość nerwowego patrzenia po lusterkach, czy jeszcze wszystkie koła są w przyczepce, to zrobił remont, który wyniósł go ok. 1500. Tym sposobem wydał już tylko 2500 mniej, niż zapłaciłby za nówkę sztukę, na gwarancji, która jeździłaby i zarabiała pieniądze, a tak podczas napraw było kilka dni przestoju w interesie. Chytry 2 razy traci.

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 146 (178)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…