Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#88102

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Nie wiem sama, czy to ja jestem Piekielną Nauczycielką czy Pani Dyrektor jest oderwana od rzeczywistości.

Uwaga, będzie długo.

Sytuacja sprzed 2 tygodni- zaczęliśmy ćwiczyć przedstawienie z okazji Dnia Matki. Jeden chłopiec pomylił swoją kwestię, więc koledzy zaczęli go wyśmiewać- rzucił się, więc z pięściami na jednego z nich. Cóż, próbowałam ich rozdzielić, a w międzyczasie dwójka pozostałych dzieci też zaczęła się bić.

Ktoś zaczął płakać, ktoś krzyczeć, zaraz było: "Paaaniii, Tomek mnie szarpie za włosy!", "Marlenka mnie opluła!". Prosiłam kilka razy, żeby się uspokoili. Przyznaję, że puściły mi nerwy i w końcu krzyknęłam z całych sił: CISZA! KOLEJNA OSOBA, KTÓREJ ZWRÓCĘ UWAGĘ LĄDUJE W SALI OBOK! (od razu dodam, że wypraszanie dzieciaków, aby "ochłonęły" do innej grupy jest normalne, wszystkie nauczycielki tak robią).

Po 5 minutach zostaję wezwana na dywanik do Pani Dyrektor, gdzie dostałam reprymendę, że krzyczę na dzieci- a co jakby oni się poskarżyli rodzicom, że na nich krzyczę? A co jakby któryś rodzic przyszedł już odebrać dziecko, a okna są pootwierane i by to usłyszał? Ona nie chce wysłuchiwać skarg na mnie! A poza tym nie można od takich maluchów (6, 7-latki, które zaraz pójdą do szkoły) wymagać ciszy albo spokoju (bo słyszała też jakiś czas temu, jak krzyknęłam SPOKÓJ) oni maja naturalną potrzebę ruchu. Zaproponowała, abym ustaliła z nimi jakiś sygnał np. rysunek, który będzie komunikował STOP! TERAZ SŁUCHAMY PANI. Opcjonalnie mogę używać gwizdka lub dzwoneczka.

Ok, ustaliliśmy z dzieciakami, że sygnałem będzie po prostu znak STOP namalowany na kartonie, kiedyś przy okazji lekcji o ruchu drogowym. To znaczy w sumie, ja zadecydowałam, a oni się zgodzili. Ich propozycje to była m.in. babcia Granny (demon z gry komputerowej, jakby ktoś nie wiedział) albo Laleczka Chucky (bo jest straszna, to się uspokoimy, zawsze może Pani powiedzieć, że jak nie będziemy grzeczni to nas babcia Granny zabierze. Ja bym wtedy był- cytat dosłowny).

Jak to zadziałało? Nijak. Jak już znowu się rozbrykali/pobili/pokłócili, to przecież nie będą zwracać uwagi na to, co Pani trzyma w ręce i macha, przecież nawet na Panią nie patrzą. A żeby spojrzeli ponownie musiałam podnieść głos, bo ciężko jest przebić się przez 25-tkę krzyczących dzieci. Na szczęście tym razem obyło się bez interwencji Pani Dyrektor.

Zaczęłam, więc używać dzwoneczka. W miarę działało, ale ponownie pojawił się problem- Pani Dyrektor stwierdziła, że z tym dzwonkiem to też przesadzam i to jest dobra metoda na trenowanie psa, a nie na wychowanie dzieci. Plus, klasycznie- a jak rodzice usłyszą, to co sobie o nas pomyślą? Ok, czyli dajemy im czas, żeby się sami uspokoili (co zresztą było jej nową sugestią), co z tego, ze może to potrwać dłuuugooo. Interweniujemy dopiero, gdy mogą sobie zrobić krzywdę, a wtedy tylko tłumaczymy, najlepiej szeptem, dlaczego tak nie wolno np. kopać kolegi (jej sugestie).

Dzisiaj wreszcie wystawiliśmy przedstawienie (a raczej nagraliśmy, żeby potem wysłać rodzicom). Pani Dyrektor stwierdziła, że po najstarszej grupie spodziewała się czegoś więcej. Przyznałam więc, że faktycznie plan był bardziej ambitny, jednak nie udało się go zrealizować, ponieważ np. próba 5 minutowej scenki przedłużała się do 2 godzin, bo dawałam im czas na samodzielne uspokojenie się.
Nie uzyskałam odpowiedzi, ale coś czuję, że czas rozglądać się za nową pracą.

PS. Nie pracuję tam od miesiąca, wcześniej też zdarzyło mi się na nich krzyknąć, nie wiem skąd ta nagła afera. Moje współpracownice twierdzą, że Pani Dyrektor faktycznie musiała dostać skargę od któregoś z rodziców. One też czasem krzyczą, a ja jestem w najgorszej sytuacji, bo mam salę tuż obok gabinetu Dyrekcji.

PSS. Dzieciaki się mnie nie boją i ogólnie do tej pory nie sądziłam, że mogę być Przedszkolanką z Piekła Rodem, po której będą mieli jakieś traumy.

Update: Dzisiaj znowu zostałam wezwana do Pani Dyrektor. Przeczytała mi maila, w którym jeden z ojców, w imieniu Rady Rodziców, poprosił o interwencję w mojej sprawie, bo "stosuję przemoc werbalną" i "wywołuję u dzieci traumę". Pani Dyrektor kazała mi się zastanowić nad sobą i dała ostatnią szansę.

Spotkanie zakończyła komentarzem, "że tak się kończy zatrudnianie niedoświadczonych gówniar".

przedszkole

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 161 (181)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…