Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#88245

przez ~pita678 ·
| było | Do ulubionych
Pracuję w restauracji szybkiej obsługi należącej do jednej zeznanych amerykańskich sieci. Lokal mieści się w centrum miasta, dzięki czemu nie narzekamy na brak klientów.
Generalnie są uprzejmi, zamawiają na wynos lub na miejscu spokojnie jedzą.
Zdarzają się jednak piekielni. Oto kilka przykładów.
1. Ponieważ niektóre zestawy podrożały o kilka złotych spotykam się z takimi którzy mają o to pretensje. Przodują w tym głównie wielbicielki ojca Rydzyka, które jak widać na prawie rynku znają się tyle co borsuk na lataniu. Stałem pewnego dnia na kasie przychodzi starsza pani i chce zestaw. W porządku i podaje cenę ( akurat to był jeden z tych co podrożał). Na to ona jak nam nie wstyd naciągać ludzi. Jedyna moja odpowiedź - Do widzenia. Poszła obrażona.
2. Ponieważ w okolicy jest dużo lokali serwujących alkohol, często podpici przychodzili do restauracji i zachowywali się gorzej niż świnie w chlewie.
3. Przyszedł gość, zamówił, zjadł i zasnął. Z managerem chcemy go budzić, ale on nic zero reakcji. Naćpany pewnie. Wezwaliśmy ochronę, przyjechali, ale musieli wezwać posiłki w postaci dwóch goryli żeby wyszedł.
4. Ludzie którzy poganiają pakujących zamówienia, bo im się spieszy. No sory, ale my motorów zainstalowanych nie mamy.
5. Bezdomni lub żule korzystający z ubikacji. Po nich trzeba dezynfekować ubikację.

Ogólnie bardzo lubię swoją pracę, ale niektórzy tak nas traktują jakbyśmy byli ich służącymi a nie pracownikami.
.

Mińsk Mazowiecki

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 35 (77)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…