Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#88380

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
W klimacie wakacyjnym.
Wybraliśmy się na rodzinne wakacje do niewielkiej nadmorskiej miejscowości.
1. Pierwsze wyjście na plażę. Pakujemy wózek plażowy, najmnodszy opos do środka a dwa starsze idą obok. 9.00 rano jest sporo miejsca. Kilka parawanów dzielnie czeka na swoich plażowiczów ;)
Rozkładamy się w pewnym oddaleniu od parawanu obok jakieś 2m żeby było przejście i trochę prywatności. Godziny mijają i robi się tłoczno. Przychodzi rodzina, obrzuca okiem miejsce obok nas po czym wbija parawan 10 cm od naszego koca. Może nie było by tak źle, ale Janusz rozkłada tuz przy "ściance" od nas. Byliśmy raczeni odgłosami chrapania, ataków kaszlu oraz okazjonalnie głośnych pierdów.
Przesiedzieliśmy z mężem na rogu koca.
2. Spacer po promenadzie.
Szłam sama z córką w wózku. Co ważne powoli, zaraz przy barierce bo mała oglądała mewy. Z naprzeciwka idzie baba 60+ z mężem pod rękę. Również idą przy barierkach. Jako że wózek w manewrowaniu ciężki co widać to oni musieli się trochę odsunąć byśmy się bezpiecznie wymineli. Faktycznie odsunęli się trochę ale przy mijaniu baba trąciła mnie ramieniem tak że się odbiłam od barierki. Ona się nawet nie odwróciła więc nie wierzę że nie było to celowe zachowanie.
3. Wyjście na plażę nr 2. Nauczeni doświadczeniem zabieramy parawan, choć nie jestem ich fanką. Miejsce trochę dalej od zejścia. Akurat rozkładamy się równo z dwoma innymi rodzinami i zostawiamy między parawanami 1,5 m przejścia po obu stronach. Od parawanów do mokrego może jakieś 2 m czyli standardowo dla spacerowiczów. Każdy buduję sobie przed swoim kocem jakiś tam zamek, babki itp. Dzieci biegają, bawią się, pomagają w budowlach. W samo południe jest już tłoczno. Nagle pojawia się Grażyna z Januszem i dzieckiem (niepamietam dokładnie ale takim starszym, nastoletnim). Stają z pakunkami tuż przed przejściem jakie zostawilismy dla plażowiczów z tyłu, między naszymi zamkami. Kawałek ok 3x2 m tuż przed naszym nosem. Widzę, że gotowi już się rozkładać. Podchodzę i mówię grzecznie, że tu jest przejście,ze dzieci się bawią. Grażyna - ale o co chodzi...? Oni przejście zostawią (ciekawe jak...)
Ja : proszę Pani, ale ja nie będę widzieć dzieci przez Wasz parawan, sąsiedzi obok również (a dzieci były małe 1,5 roku do 7 lat).
Grażyna pokazuje mi lukę w moim parawanie gdzie będzie widać morze i mówi żeby się w takim razie bawiły tam bo będę je wtedy widziała.
Tłumaczę grzecznie kobiecie, że mamy małe dzieci tutaj i każdy przyszedł wcześniej żeby przygotować miejsce. Że tutaj zrobiliśmy przejście, żeby innym było wygodnie do morza podejść.
Grażyna już podniesionym glosem, że to nie jest prywatna plaża i ona ma prawo się rozkładać gdzie chce, a ja to mam apartament w moim parawanie (czekaliśmy na znajomych więc miejsca było trochę więcej) i że jak ja się z moim parawanem przesunę to ona się zmieści bo oni też siedzą w dwie rodziny. Na to podeszła faktycznie Grażyna nr 2 z Januszem nr 2.
Dyskusja trwa. Ja grzecznie, Grażyna już coś pokrzykuje i mnie zaczyna obśmiewać. Szuka poparcia w sąsiadach obok ale nikt z zasłoniętego widoku dzieci zadowolony nie jest. Mój mąż popukał w zegarek i mówi że jak się chce blisko morza to trzeba wcześniej przyjść a teraz sporo miejsca jest z tyłu. Grażyna i Janusz nr 2 stwierdzili ze oni idą bo i tak w takim kwasie nie chcą siedzieć a Grażyna nr 1 jeszcze podyskutowała ale z ociąganiem się też zebrała. Widać że zależało jej żeby się rozłożyć tutaj "dla zasady" ale znajomi odpuścili. Rzuciła do nas tylko na odchodne "trochę kultury". No cóż, ja Pani również tego życzę.

Dla wszystkich przeciwników parawanów powiem tylko, że w tym roku nad morzem jest taki tłok, nawet w małych miejscowościach, że parawan stał się jedynym sposobem, żeby Ci się ktoś pod tylkiem nie rozłożył.

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 30 (98)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…