Przez ostatnie lata temat szpitali i medycyny wychodzi każdemu już chyba nawet dziurą po pryszczu. Wszyscy medycy strajkują: lekarze, pielęgniarki, ratownicy. Owszem, można współczuć, robota jest ciągle ponad miarę, ale każda praca ma dwie strony.
Lekarz przez większość wizyty pacjenta może max 30 min z nim będzie, przychodzi tylko na telefon, pogada, sprawdzi kartę pacjenta, powie ile krwi zbadać, na jakie badanie wysłać i znowu znika w czeluści, aż będzie mógł przyjść, powiedzieć co myśli, podpisać wypis i wsio.
Ratownik zawsze będzie ten zły, to nic że wozi, podaje leki, zakłada bandaż, zostanie zwyzywany za całość co się stało. Ale oddając pacjenta na sor/izbę też potrafi zrzucić na kozetkę, albo na korytarz, zabrać samemu pieczątkę, podpieczętować sobie i jechać w długa nie zastanawiając się czy jest już przyjęty pacjent.
Pielęgniarki... to już grubsza sprawa. Niby najwięcej robią, ale często też wysługują siœ ludźmi z niższego szczebla medycyny, bo same probówek krwi, wymazów, czy pacjenta na badania nie zawiozą/zaniosą. Po lekarza też rzadko osobiście dzwonią, obrazą majestatu jest też nie podziękować, albo dać prezentu.
A czemu tak opisuję te zawody? Ponieważ jestem salową, którą nikt nigdy nie docenia...
To MY zajmowałyśmy się covidem (dezynfekcją pomieszczeń, przenoszeniem wymazów i zajmowaniem się pacjentami),
To my zawozimy pacjentów.
To my zanosimy wszystko do laboratorium.
To my zajmujemy się pacjentem, jeśli chcą iść do toalety, czy chociażby pić.
I to my w między czasie sprzątamy, by śmieci nie wylewały się ze śmietników, czy to co każdy wyrzuci na podłogę. Myjemy podłogi, bo klei się co godzinę od ślin, moczu, kawy, herbaty, krwi i innych substancji, bo nikt nie szanuje naszej pracy.
To my większości rozmawiamy z rodziną pacjenta teraz i zanosimy torby do pokoi jak trzeba wymienić brudne na czyste. To my dajemy posiłki i pilnujemy, by każdy miał dobrą dietę.
Nikt naszej pracy nigdy nie docenia, a jedynie wyśmiewa i co chwilę dokłada. To że sprzątamy nie zawsze oznacza, że jesteśmy niedouczeni. Każdy ma różne problemy w życiu i różne sytuacje doprowadziły do tego gdzie teraz jesteśmy.
Na początku września rozpoczyna się kolejny strajk medyków, bo "należy" im się więcej kasy za ich ciężką pracę, bo po rocznym 100% dodatku do każdej pensji jak im odebrano to kasiora nie pasuje na kontach i znowu jest płacz i krzyk.
I osobiście nie popieram go, a tym bardziej, jak walczyliśmy o pojedynczy dodatek dla niemedycznych w wysokości 5 tys brutto i medyczni mieli nad w poważaniu i uważali, że nam się nie należy bo robimy to co powinniśmy za darmo.
Lekarz przez większość wizyty pacjenta może max 30 min z nim będzie, przychodzi tylko na telefon, pogada, sprawdzi kartę pacjenta, powie ile krwi zbadać, na jakie badanie wysłać i znowu znika w czeluści, aż będzie mógł przyjść, powiedzieć co myśli, podpisać wypis i wsio.
Ratownik zawsze będzie ten zły, to nic że wozi, podaje leki, zakłada bandaż, zostanie zwyzywany za całość co się stało. Ale oddając pacjenta na sor/izbę też potrafi zrzucić na kozetkę, albo na korytarz, zabrać samemu pieczątkę, podpieczętować sobie i jechać w długa nie zastanawiając się czy jest już przyjęty pacjent.
Pielęgniarki... to już grubsza sprawa. Niby najwięcej robią, ale często też wysługują siœ ludźmi z niższego szczebla medycyny, bo same probówek krwi, wymazów, czy pacjenta na badania nie zawiozą/zaniosą. Po lekarza też rzadko osobiście dzwonią, obrazą majestatu jest też nie podziękować, albo dać prezentu.
A czemu tak opisuję te zawody? Ponieważ jestem salową, którą nikt nigdy nie docenia...
To MY zajmowałyśmy się covidem (dezynfekcją pomieszczeń, przenoszeniem wymazów i zajmowaniem się pacjentami),
To my zawozimy pacjentów.
To my zanosimy wszystko do laboratorium.
To my zajmujemy się pacjentem, jeśli chcą iść do toalety, czy chociażby pić.
I to my w między czasie sprzątamy, by śmieci nie wylewały się ze śmietników, czy to co każdy wyrzuci na podłogę. Myjemy podłogi, bo klei się co godzinę od ślin, moczu, kawy, herbaty, krwi i innych substancji, bo nikt nie szanuje naszej pracy.
To my większości rozmawiamy z rodziną pacjenta teraz i zanosimy torby do pokoi jak trzeba wymienić brudne na czyste. To my dajemy posiłki i pilnujemy, by każdy miał dobrą dietę.
Nikt naszej pracy nigdy nie docenia, a jedynie wyśmiewa i co chwilę dokłada. To że sprzątamy nie zawsze oznacza, że jesteśmy niedouczeni. Każdy ma różne problemy w życiu i różne sytuacje doprowadziły do tego gdzie teraz jesteśmy.
Na początku września rozpoczyna się kolejny strajk medyków, bo "należy" im się więcej kasy za ich ciężką pracę, bo po rocznym 100% dodatku do każdej pensji jak im odebrano to kasiora nie pasuje na kontach i znowu jest płacz i krzyk.
I osobiście nie popieram go, a tym bardziej, jak walczyliśmy o pojedynczy dodatek dla niemedycznych w wysokości 5 tys brutto i medyczni mieli nad w poważaniu i uważali, że nam się nie należy bo robimy to co powinniśmy za darmo.
słuzba_zdrowia
Ocena:
151
(215)
Komentarze