Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#88390

przez ~seniora ·
| Do ulubionych
Ostanio popularny jest temat tak zwanych paragonów grozy, w związku z tym mam pewne przemyślenia związane z wakacjami.

Od lat spędzamy, kiedyś z mężem, obecnie już w czwórkę, wakacje niemal wyłącznie w Polsce. Nigdy nie ciągnęło nas do ciepłych krajów, z dzieciakami jeździmy raczej w krótkie trasy, max. 300-400 km. Zazwyczaj wybieramy agroturystyki. Oprócz zupełnie normalnych ludzi spotykamy dwa typy wczasowiczów - dla mnie osobiście nieco irytujących, sportretuję je dwoma przykładami, które dobrze zapadły mi w pamięć.

Sympatyczna agroturystyka w nieszczególnie atrakcyjnej turystycznie miejscowości w Sudetach. Wioseczka, jak wioseczka, ale fajna baza wypadowa. Zawsze stawiamy na kombinacje tanich lub darmowych atrakcji z kilkoma wyjściami, na które trzeba się bardziej szarpnąć, typu aquapark. Raz coś ugotujemy na kwaterze, raz ognisko, raz wyjście do restauracji. Sprawdza się dobrze, bo jako dwie przeciętnie zarabiające osoby nigdy nie wracamy z poczuciem, że wakacje były za drogie lub nudne. Tak było też tym razem.

Na kwaterze poznaliśmy rodzinę 2+3. Państwo postawili na wakacje budżetowe, wszystko byle taniej. Jak rozmawialiśmy o atrakcjach w okolicy, to tu nie, bo płatny wstęp, tam nie, bo autobus tam nie dojeżdża, drałowali dziennie 4 km w tę i z powrotem do supermarketu, bo sklepik wiejski drogi. Myślałam, że przyjechali jakimś publicznym transportem, bo wszelkie atrakcje, gdzie trzeba było dojechać samochodem odpadały. Trochę zrobiło nam się ich szkoda, zaproponowaliśmy wypad nad jeziorko 20 km dalej. Mąż zaproponował, że pojedzie na 3 razy, żeby zawieźć wszystkich. Na 3 razy, bo dzieciaków w sumie 5, a foteliki w aucie 2. Państwo podziękowali, zgodzili się.

Pojechaliśmy, miło spędziliśmy dzień, żadnej rekompensaty za paliwo nie chcieliśmy, zresztą nikt nie proponował. Wieczorem usiedliśmy razem na dworze i podczas, gdy dzieciaki bawiły się razem, my sobie gawędziliśmy, do tej pory jakoś nie było okazji pogadać o przyziemnych sprawach. I tu przeżyliśmy niezły szok. Otóż państwo nie tylko mieli samochód, ale okazało się, że jest to całkiem niezły, wręcz luksusowy pojazd, który stał cały czas na parkingu ośrodka. Jeździć nie jeździli, bo szkoda benzyny. Nie rozmawialiśmy o pieniądzach, ale okazało się, że oboje państwo pracują w niezłych zawodach, nowiuteńki dom pod dużym i drogim miastem plus mieszkanko na wynajem w samym dużym mieście. Tak, ja wiem, że kluczem do bogactwa jest oszczędność, ale to już zakrawało o dziadowanie.

Drugi typ, również zapoznany na wakacjach, tym razem nad niewielkim jeziorkiem w Wielkopolsce. Małżeństwo z synem może 10-letnim. Codziennym rytuałem było, że gdy zdarzało nam się pogadać wieczorem, to zdawali nam relację z całego dnia okraszaną narzekaniem na to, ile kasy wydali. Ich dni wyglądały tak - z samego dnia podróż do miasta czy miasteczka w okolicy, śniadanie w kawiarni, bo jakoś nigdy się nie mogli wyrobić z zakupami, więc jechali wściekle głodni i wchodzili do pierwszego lepszego lokalu. Potem przejście się po lokalnych sklepach i galeriach. Następnie wyjście nad jeziorko - tam przekąski, napoje, lody - wszystko z baru przy plaży. Jak było chłodniej to aquapark albo coś w stylu parku trampolin, oczywiście też obowiązkowe przekąski, pamiątki na miejscu.

Obiad codziennie w restauracji. Na kolację pizza z dowozem. A pod koniec dnia "Znowu nam dzisiaj tyle kasy poszło, paaaanieeee, taka dziura, a wszystko takie drogie". Nic mi do tego, kto ile kasy wydaje - sama chciałabym czasem pożyć luksusowo i korzystać z wszystkich wygód bez zastanawiania się, czy to rozsądny wydatek. Ale skoro tak, to po co potem biadolić, ile to pieniędzy wyszło, zamiast zastanowić się nad tańszymi alternatywami.

Odnośnie obecnych narzekań - czy naprawdę nadal ludzie jadąc na wakacje nie wiedzą, że apartament przy plaży w turystycznej miejscowości to luksus dla bogatszych ludzi? Albo, że kupowanie pamiątek na deptaku to droga i niepraktyczna zachcianka? Wszystko jest dla ludzi, tylko po co potem wrzucać paragony do internetu i załamywać ręce?

wczasy pod gruszą

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 193 (207)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…