Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#88441

przez ~pracawcovidzie ·
| Do ulubionych
Historia o pracy podczas covid sprawiła, że mam ochotę podzielić się własnymi przeżyciami. Środowisko jest na tyle hermetyczne, że pozwolę sobie pominąć szczegóły, które mógłby pozwolić na identyfikację (co niestety może wam popsuć dokładny odbiór).

Moja poprzednia praca była mało rozwijająca i opierała się głównie na prostym zadaniu przepisywania formularzy klientów do bazy danych, zawierania umów najmu czy obsługiwania dwuosobowego zarządu. Stwierdziłam, że pora na zmiany i zaczęłam szukać pracy. Przyjęto mnie do Spółki.

Spółka podczas rozmowy wstępnej oferowała mi, że będę mogła brać udział w kursach finansowanych przez Spółkę albo brać wolne, jeśli sama będę chciała jakiś kurs na swój koszt zrobić, a kurs miałby przydać się w mojej pracy. Na początek stanowisko przynieś, podaj, pozamiataj, czyli człowiek wspierający całą pracę działu. W miarę rozwoju i wprowadzenia się w organizację Spółki, miałam dostać awans. Umowa- okres próbny na 3 miesiące, potem czas nieokreślony.

Po niecałym miesiącu mojej pracy przyszedł covid. Jeszcze dobrze nie znałam imion współpracowników, a wygoniono nas do pracy zdalnej. Nie dostałam żadnego sprzętu niezbędnego do mojej pracy- laptopa, komórki, skanera, drukarki. Na maile mogłam odpisywać na prywatnym komputerze, Worda też przygotowałam, zadzwoniłam do organów albo klientów z prywatnego numeru, ale na tym moje wsparcie zespołu się kończyło. Po 3 tygodniach wegetacji i obawiania się o to, czy zostanie mi przedłużona umowa, skoro jesteśmy na zdalnym, dostałam nakaz powrotu do biura po tym jak poskarżyłam się, że nie mam na czym pracować w domu.

Wraz ze mną w biurze były cztery osoby z innych działów. Zamiast zajmować się stricte naszymi zadaniami, skanowaliśmy dokumenty, drukowaliśmy i wysyłaliśmy listy od osób, które do biura nie wróciły. Moja umowa się kończyła i miałam rozmowę z kierowniczką, która słusznie stwierdziła, że nie miała jak mnie ocenić podczas okresu próbnego, bo zamiast robić swoje zadania, pomagałam wszystkim ze zdalnej. Dlatego mnie nie zwolnią, ale na razie dostanę czas określony do końca roku. Umawiałyśmy się inaczej, ale nie będę narzekać, mając na głowie kredyt do spłacenia.

W czerwcu nastąpił powrót do biura. Miałam w końcu okazję nauczyć się czegoś merytorycznego od zespołu. O ile ktoś chciałby mnie w to wprowadzić, lecz nikt nie miał czasu. Nagle wśród narzekań, że te raporty robiła zawsze Kowalska, a w jej miejsce zatrudniono mnie, dowiedziałam się, że moje stanowisko nie jest nowym stanowiskiem, jak mnie zapewniano, a osoba je zajmująca poszła na macierzyński i wróci dopiero po 3 dziecku (obecnie miała jedno). W końcu wyprosiłam wprowadzenie mnie w jakikolwiek raport finansowy, bo pracowałam już 8 miesięcy, a poza archiwizacją dokumentów i kontaktem z bankami i klientami, nie miałam żadnej wiedzy.

Poprosiłam o możliwość wzięcia udziału w dwóch darmowych szkoleniach dla księgowych, które byłyby przydatne do mojej pracy. Zostałam poinformowana, że jeśli wykonam swoje obowiązki, to wtedy na szkolenie mogę sobie iść. Wtedy zasypano mnie zadaniami, raportami na ASAP i jak się możecie domyślić, z kursu nic nie wyszło, a szykował się kolejny lockdown.

Ponownie dano mi umowę na czas określony na rok. Zacisnęłam już zęby i powiedziałam, że chcę konkretnego przeszkolenia, bo na razie robię jeszcze mniej rozwojowe sprawy niż w poprzedniej pracy. Szkolenia nie dostałam do końca współpracy, ale wymagano ode mnie znajomości wszystkiego, bo przecież pracuję tu już 14 miesięcy!

Na korytarzu podsłuchałam jak kierowniczka mówi do drugiej z innego działu, że Kowalska jednak trzeciego dziecka nie chce i wraca do pracy. Szybkie spojrzenie na mój dział- no jak nie liczę tak braknie jednego biurka. Potem współpracowniczka, która jako jedyna chciała mnie czegoś nauczyć, zasugerowała mi, że nie będzie dla mnie miejsca, a potem że może powinnam pomyśleć nad zmianą firmy, bo ona popełniła błąd przychodząc tu w moim wieku i się już zasiedziała.

Tak więc zaczęłam szukać pracy. I zrobiłam słusznie, bo pod koniec maja powiedziano mi, że mnie zwalniają. Powód oficjalny? Nie sprawdzam się na stanowisku i covid nie pozwala na rozrastanie się firmy. Nieoficjalnie-Kowalska wracała do pracy w lipcu. Wkurzyło mnie to niemiłosiernie, gdyż zamiast od początku zagrać w otwarte karty, że jest to umowa na zastępstwo, ciągnięto grę pozorów i zrzucono winę na mnie.

praca

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 178 (192)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…