Muszę, bo się uduszę. Może być dla niektórych obrzydliwie, więc radze nie czytać przy jedzeniu.
Od 4 miesięcy mieszkam w NL.
Pracuję przez agencję pracy, mieszkam w domku agencyjnym, w 6 osób. Wiadomo jak to jest, ludzie trafiają się różni.
Przez pierwsze 3,5 miesiąca skład był jeden, niezmieniony, zasady były ustalone, każdy się ich trzymał, wiadomo jak to w takiej grupce ludzi konflikty się zdarzały, ale rozwiązywaliśmy je miedzy sobą.
2 tygodnie temu wyjechały dwie młode dziewczyny, bo szkoła, bo wyjazd, bo to bo tamto.
Na ich miejsce pojawiła się parka K. i M. (Inicjały zmienione). Młodzi po 18-19 lat na oko. Na początku było ok. A potem raz, drugi zwrócona uwaga i nic nie pomogło. Grzechy główne o które zaczyna się robić wojna, bo jesteśmy tym zmęczeni.
1. Segregacja śmieci. Mamy różne opisane kosze, na bio, na papiery, plastik z puszkami, kartony, szkło, pety. Mimo próśb i powoli gróźb, wszystko ląduje w śmietniku w kuchni, gdzie mamy plastiki. Jedzenie, papier, pety, wszystko. Nawet zużyte i nie zawinięte tampony. Jeśli śmieciarka nie zabierze śmieci z kontenera, bo będą w nim złe śmieci, to biuro nam wpieprzy grubą karę i nie będzie pytać kto winny, tylko podzieli na 6 osób i zabierze z pensji.
2. Mamy problem z myszami, biuro ma wywalone. Zgłaszaliśmy, prosiliśmy, przywożą pułapki I tyle. A myszy były, są i będą, bo domek przylega do szklarni. Przez 3,5 miesiąca było ich niewiele, pojedyncze bobki na blatach czy podłodze, ograniczały się tylko do kuchni. Przyjechali nowi i:
- zostawiają żarcie na blatach/kuchence.
- resztki jedzenia, okruchy wszędzie.
- wiecznie usyfiony jedzeniem zlew.
Po ich przyjeździe myszy przestały się ograniczać do kuchni, bobki zaczęliśmy znajdować w przedpokoju, na schodach (mój i koleżanki pokój i pokój drugiej pary jest na górze) i w łazience u góry.
2b. I coś, co jest dla mnie niepojęte. UWAGA BĘDZIE SERIO OBRZYDLIWIE!!! W związku z tym że są myszy, człowiek już automatu przed robieniem czegokolwiek w kuchni, myje blaty sprząta mysie gówna. Koleżanka z pokoju wstaje o 3 rano, zeszła na dół, zrobiła sobie kawę, cały blat zasłany kupami mysimi. Poszła się wykąpać, wchodzi do kuchni a M. robi kanapki na ZASRANYM GOŁYM blacie, nie uprzątnęła tych gówien i szczochów, nie położyła nawet deski do krojenia.
Jakieś rady co z tym zrobić, jak nauczyć kultury, higieny, czystości?
Od 4 miesięcy mieszkam w NL.
Pracuję przez agencję pracy, mieszkam w domku agencyjnym, w 6 osób. Wiadomo jak to jest, ludzie trafiają się różni.
Przez pierwsze 3,5 miesiąca skład był jeden, niezmieniony, zasady były ustalone, każdy się ich trzymał, wiadomo jak to w takiej grupce ludzi konflikty się zdarzały, ale rozwiązywaliśmy je miedzy sobą.
2 tygodnie temu wyjechały dwie młode dziewczyny, bo szkoła, bo wyjazd, bo to bo tamto.
Na ich miejsce pojawiła się parka K. i M. (Inicjały zmienione). Młodzi po 18-19 lat na oko. Na początku było ok. A potem raz, drugi zwrócona uwaga i nic nie pomogło. Grzechy główne o które zaczyna się robić wojna, bo jesteśmy tym zmęczeni.
1. Segregacja śmieci. Mamy różne opisane kosze, na bio, na papiery, plastik z puszkami, kartony, szkło, pety. Mimo próśb i powoli gróźb, wszystko ląduje w śmietniku w kuchni, gdzie mamy plastiki. Jedzenie, papier, pety, wszystko. Nawet zużyte i nie zawinięte tampony. Jeśli śmieciarka nie zabierze śmieci z kontenera, bo będą w nim złe śmieci, to biuro nam wpieprzy grubą karę i nie będzie pytać kto winny, tylko podzieli na 6 osób i zabierze z pensji.
2. Mamy problem z myszami, biuro ma wywalone. Zgłaszaliśmy, prosiliśmy, przywożą pułapki I tyle. A myszy były, są i będą, bo domek przylega do szklarni. Przez 3,5 miesiąca było ich niewiele, pojedyncze bobki na blatach czy podłodze, ograniczały się tylko do kuchni. Przyjechali nowi i:
- zostawiają żarcie na blatach/kuchence.
- resztki jedzenia, okruchy wszędzie.
- wiecznie usyfiony jedzeniem zlew.
Po ich przyjeździe myszy przestały się ograniczać do kuchni, bobki zaczęliśmy znajdować w przedpokoju, na schodach (mój i koleżanki pokój i pokój drugiej pary jest na górze) i w łazience u góry.
2b. I coś, co jest dla mnie niepojęte. UWAGA BĘDZIE SERIO OBRZYDLIWIE!!! W związku z tym że są myszy, człowiek już automatu przed robieniem czegokolwiek w kuchni, myje blaty sprząta mysie gówna. Koleżanka z pokoju wstaje o 3 rano, zeszła na dół, zrobiła sobie kawę, cały blat zasłany kupami mysimi. Poszła się wykąpać, wchodzi do kuchni a M. robi kanapki na ZASRANYM GOŁYM blacie, nie uprzątnęła tych gówien i szczochów, nie położyła nawet deski do krojenia.
Jakieś rady co z tym zrobić, jak nauczyć kultury, higieny, czystości?
zagranica
Ocena:
158
(168)
Komentarze