Z serii "Krótkie, absurdalne historie rodem z zakupów i nie tylko" c.d.
1. Trzy lata temu szyłem sobie u krawcowej garnitur na bierzmowanie. Generalnie był w porządku, gdyby nie to, że kieszenie u spodni wyglądały jakby były dziwnie czegoś "wypchane".
Krawcowa: I jak, podoba się panu Filipowi?
Ja: Prawie. Niech pani zobaczy, co ja tu mam w tych spodniach... (wskazując na kieszenie)
K: Nieszczególnie mnie obchodzi, co pan ma w spodniach. Jestem mężatką.
Ja: ...
2. Mięsny. Babcia kupuje kurczaka.
Babcia: Przepraszam, a z czego wy te kurczaki robicie?
Ekspedientka: Kurczaki są... z kurczaka.
B: Taaa? To dlaczego z samochodu dostawczego wychodził Chińczyk?
E: [ZONK]
3. Mama dzwoni z reklamacją do obsługi.
Obsługa: Dzień dobry, w czym problem?
Mama: Internet nam od tygodnia nie działa!
O: Czy mogę rozmawiać z właścicielem? Pan Szymon W. jest obecny?
[telefon zapisany jest na ojca, mimo iż to już nieaktualne; jakoś nigdy nie mamy czasu tego zmienić]
M: Właściciel nie żyje.
O: Aha... ale ja chciałbym jednak rozmawiać z właścicielem.
M: Właściciel nie żyje!
O: Dobrze, zatem przyjmijmy, że w tej chwili pani jest właścicielką.
M: Niech tak będzie. Ja jestem właścicielką.
O: Przecież pani powiedziała, że właściciel nie żyje!
1. Trzy lata temu szyłem sobie u krawcowej garnitur na bierzmowanie. Generalnie był w porządku, gdyby nie to, że kieszenie u spodni wyglądały jakby były dziwnie czegoś "wypchane".
Krawcowa: I jak, podoba się panu Filipowi?
Ja: Prawie. Niech pani zobaczy, co ja tu mam w tych spodniach... (wskazując na kieszenie)
K: Nieszczególnie mnie obchodzi, co pan ma w spodniach. Jestem mężatką.
Ja: ...
2. Mięsny. Babcia kupuje kurczaka.
Babcia: Przepraszam, a z czego wy te kurczaki robicie?
Ekspedientka: Kurczaki są... z kurczaka.
B: Taaa? To dlaczego z samochodu dostawczego wychodził Chińczyk?
E: [ZONK]
3. Mama dzwoni z reklamacją do obsługi.
Obsługa: Dzień dobry, w czym problem?
Mama: Internet nam od tygodnia nie działa!
O: Czy mogę rozmawiać z właścicielem? Pan Szymon W. jest obecny?
[telefon zapisany jest na ojca, mimo iż to już nieaktualne; jakoś nigdy nie mamy czasu tego zmienić]
M: Właściciel nie żyje.
O: Aha... ale ja chciałbym jednak rozmawiać z właścicielem.
M: Właściciel nie żyje!
O: Dobrze, zatem przyjmijmy, że w tej chwili pani jest właścicielką.
M: Niech tak będzie. Ja jestem właścicielką.
O: Przecież pani powiedziała, że właściciel nie żyje!
dzieła zebrane
Ocena:
518
(646)
Komentarze