Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#88696

przez (PW) ·
| Do ulubionych
To mój pierwszy wpis tutaj. Na Joe Monster pojawił się temat o rozmowach o pracę i pewne wspomnienia wróciły.

Jakieś 10 lat temu szukałam pracy w swoim fachu, tzn. w księgowości. Byłam na kilku rozmowach, a czego dwie szczególnie zapadły mi w pamięć.

1. Jakaś hurtownia słodyczy. Praca praktycznie we wszystkie soboty (oczywiście na umowie od poniedziałku do piątku), na początek najniższa krajowa, podwyżki raczej nie przewiduje. Robota okazała się nie mieć NIC wspólnego z księgowością, w zasadzie miałaby polegać głównie na wystawianiu WZ i faktur w jakimś DOS-owym programiku. Była zima, moje przyszłe niedoszłe biurko stało wprost na hali, ziąb panował taki, że grabiały dłonie i trzeba było siedzieć w kurtce. I nie było WC (!!!)

Na pytanie o warunki socjalne Pani właścicielka z rozbrajającą szczerością odpowiedziała, że w sprawie ogrzewania nie jest w stanie nic zrobić, a toaleta wprawdzie jest, ale tak fatalna, że oni starają się jakoś wytrzymać te 8 godzin. Wisienka na torcie: w trakcie rozmowy wyszła na jakieś 5 minut, zostawiając na widoku w otwartej torebce 50 zł jako przynętę dla potencjalnego złodzieja, czyli mnie. Podziękowałam za kuszącą ofertę. Była trochę zaskoczona. Jako plus muszę uczciwie dodać, że była przynajmniej uprzejma.

2. Duży sklep z mięsem, wędlinami i garmażerią. W rozmowie brali udział oboje właściciele. Ci państwo nie byli uprzejmi, typowi Janusz i Grażyna z memów, już na spotkaniu zaczęli na mnie pohukiwać i pokrzykiwać.

Warunki nie lepsze niż w tamtej hurtowni: mikroskopijna klitka bez okna, maleńkie biurko, a na nim stary laptop. Przy biurku twardy stołek bez oparcia. Regały na dokumenty się rozpadały. Praca od 8 do 17, aż jedna sobota w miesiącu wolna (oczywiście na umowie 40 godzin tygodniowo). Wynagrodzenie najniższe, ale po 3 miesiącach możliwa niewielka podwyżka, o ile się sprawdzę.

Oprócz czynności typowo księgowych oczekiwano ode mnie, że "w wolnym czasie" będę pomagała paniom sklepowym przyjmować dostawy i zamiatać. Byli zdumieni, że postanowiłam odrzucić ich ofertę. Dzwonili do mnie jeszcze kilka razy. Wkrótce po tym zaczęłam pracę w obecnej firmie, gdzie na okresie próbnym dostałam wynagrodzenie sporo wyższe niż tam obiecywali docelowe. Pracuję tam do dziś. A piekielni pracodawcy niech dostaną to, na co zasłużyli.

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 161 (175)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…