Nie wiem czy ostatnio było coś na temat piekielności związanych z Pocztą Polską (bo o kurierach kilka historii czytałam.
Jak nie było to ja się podzielę swoją historią z wczoraj.
Siedzę sobie w domu z chorującym dzieckiem i nagle dzwonek. "Poczta, proszę otworzyć". No to otwieram i nastawiam się na wizytę listonosza. Słyszę jak wrzuca listy do skrzynek, ale potem cisza, poszedł sobie. Pomyślałam że może nikt inny mu nie otworzył.
Za kilka godzin wrócił mąż i wręczył mi... Oczywiście awizo na list polecony.
Naprawdę nie rozumiem, listonosz zadzwonił więc wiedział, że jestem w domu, mało tego mieszkam na pierwszym piętrze, miał do pokonania tylko pół piętra.
Serio to był taki wysiłek przynieść mi ten list? To list z urzędu, nie mogę go nie odebrać choć znam treść decyzji.
Dzięki temu że listonosz nie chciał poświecić minuty, ja będę musiała poświęcić pewnie z pół godziny stojąc w kolejce na poczcie.
Jak nie było to ja się podzielę swoją historią z wczoraj.
Siedzę sobie w domu z chorującym dzieckiem i nagle dzwonek. "Poczta, proszę otworzyć". No to otwieram i nastawiam się na wizytę listonosza. Słyszę jak wrzuca listy do skrzynek, ale potem cisza, poszedł sobie. Pomyślałam że może nikt inny mu nie otworzył.
Za kilka godzin wrócił mąż i wręczył mi... Oczywiście awizo na list polecony.
Naprawdę nie rozumiem, listonosz zadzwonił więc wiedział, że jestem w domu, mało tego mieszkam na pierwszym piętrze, miał do pokonania tylko pół piętra.
Serio to był taki wysiłek przynieść mi ten list? To list z urzędu, nie mogę go nie odebrać choć znam treść decyzji.
Dzięki temu że listonosz nie chciał poświecić minuty, ja będę musiała poświęcić pewnie z pół godziny stojąc w kolejce na poczcie.
poczta
Ocena:
153
(175)
Komentarze