Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#88848

przez ~LilithKioketsuke ·
| Do ulubionych
Pracuję w salonie kosmetycznym.

Szefowa zamówiła niezbędne produkty, ale niestety jedna z najważniejszych paczek nie dotarła na czas i zostałyśmy z jednym pilnikiem. Jako, że jechałam po pracy do galerii, postanowiłam podskoczyć do nowej hurtowni kosmetycznej, która znajduje się po drugiej stronie ulicy od wyżej wymienionej galerii. Wchodzę do hurtowni, witam się z ekspedientką, która oczywiście nie miała maseczki (nawet na brodzie), co zawsze mnie denerwuje, biorąc pod uwagę obecną sytuację epidemiologiczną, ale ok, trudno.

Do zamknięcia zostało już kilkanaście minut, więc pomyślałam, że może już się nie spodziewała żadnego klienta. Wywiązał się taki dialog:
- Dzień dobry, potrzebuję pilników o gradacji 100/180, kształt najlepiej banan albo łódka.
- Eee… - ekspedientka podchodzi do regału z pilnikami i wyciąga mi pilniki o najzwyklejszym prostym kształcie.
- Proszę ich nie wyciągać, bo wolałabym banany, a widzę, że są.
- Nie wiem o czym pani do mnie mówi. - pokazałam jej palcem te nieszczęsne pilniki, które dosłownie wyglądają jak banan.
- Ok, jeszcze pisałam z kimś z hurtowni na Messengerze i polecał mi żel budujący, także chciałabym też go kupić.

Konsternacja na twarzy ekspedientki. Podeszła do regału z lakierami hybrydowymi, później do regału obok, na którym były takie malutkie słoiczki z kolorowymi żelami do zdobień. Coś jak farbka, one nadają się tylko do malowania wzorków. Wyjęła kilka i kładzie zadowolona na ladzie.
- A to nie są paint gele? Takie farbki? - patrzę na etykietę, jak byk napisane było, że to są paint gele właśnie.
- Nie wiem, ja się w sumie nie znam na tym. Tu na górze mamy poligele.
- Tak, widzę, ale poligel to akrylożel, a mi chodzi o zwykły żel budujący, taki do przedłużania paznokci. On pewnie będzie w takim większym słoiczku.

Wreszcie coś zaświtało, podeszła do tego regału, z którego brała pilniki i rzeczywiście, na górze były słoiczki z żelami budującymi.
- Ok, to tu jest przezroczysty, zielony i różowy.
- A mogłaby mi pani gdzieś pokazać jak ten zielony wygląda? Jaki to odcień?
- Pewnie zielony - na mojej twarzy wymalowało się zdziwienie, pomyślałam, ze jak kurde, żel do przedłużania w kolorze zielonym? Przecież to totalnie nie ma sensu.
Dziewczyna skojarzyła, że coś tu jest nie tak i poszła po katalog. Okazało się, że zielony żel to po prostu inny odcień różu. Kupiłam go, zapłaciłam kartą i nie dostałam paragonu, a Pani uciekła na zaplecze.

I teraz tak - idę do miejsca, które reklamuje się jako profesjonalna hurtownia fryzjersko-kosmetyczna, a jej przedstawicielka nie ma pojęcia o totalnych podstawach i nie wie jakie produkty sprzedaje. Mało tego, nie wydaje paragonu, wychodzi na zaplecze z klientem w sklepie, gdzie przecież mogłabym w tym czasie coś ukraść…

Czy tylko ja uważam, że tak być nie powinno?

Hurtownia fryzjersko-kosmetyczna

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 178 (204)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…