Chwilę temu wracając ze szkoły byłem świadkiem zabawnej sytuacji. Na naszym osiedlu ziemniaki sprzedają nie tylko "domofonem" ale także stają żuczkami na chodniku i nakłaniają każdego przechodnia zachwalając swój towar. Akurat trafił im się starszy pan, lubiany na naszym osiedlu ze względu na dar obracania niezręcznych sytuacji w żart oraz bardzo cenione poczucie humoru. Szedł akurat ulicą, gdy usłyszał magiczne "Potrzeba ziemniaków?". Niewiele myśląc odpowiedział:
- Panie, a co mnie potrzeby ziemniaków obchodzą, własne mam! Po czym uśmiechnięty poszedł dalej.
- Panie, a co mnie potrzeby ziemniaków obchodzą, własne mam! Po czym uśmiechnięty poszedł dalej.
Ocena:
518
(632)
Komentarze