Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#88938

przez ~91737293 ·
| Do ulubionych
Historia odnośnie PPP nasunęła mi myśl, że może moja też się tu nadaje.

Jestem matką 4 latka.

Dziecko poszło do przedszkola nie w pełni odpieluchiwane, w sensie ogólnie zgłaszało potrzeby, ale przy zabawie nie. Adaptacja przeszła ok, natomiast po zmianie sali zaczął się problem. Podpowiedziano nam, żeby założyć pieluchę mimo, że dziecko pół roku wcześniej chodziło bez. Zaufaliśmy, że to kwestia zmiany otoczenia, że poczuje się pewniej to się zdejmie. Rozmawiałam z wychowawczyniami i psychologiem przedszkolnym.

Dziecko w pieluchach chodziło kolejne 9m, w końcu nie tylko w przedszkolu ale wszędzie. Rozmawiałam z pediatrą, wychowawcami, psychologiem przedszkolnym czy gdzieś mogę iść, coś sprawdzić bo dziecko 3,5 l w pieluchach. Wszystko jest ok. Wyrośnie.

W końcu jakaś matka powiedziała mi o istnieniu PPP. Zapisałam tam dziecko. Psycholog pokierowała nas na badania usg brzucha, gastrologa i diagnozę SI. Fizjologicznie niby wszystko ok. Na diagnozie wyszły zaburzenia SI. Dziecko pół roku czeka na terapię państwowo, chodząc jednocześnie prywatnie. Na pierwszej wizycie w PPP dziecko odblokowało się z jedynką. Nagle zaczęło po prostu chodzić. Z dwójką problem jest nadal, stąd terapia. Pytanie czy diagnoza poprawna skoro na jedynkę wpływ miała psycholog?

W międzyczasie zmieniliśmy przedszkole. W drugim jest lepiej, ale dziecko samo nie zgłasza grubszej potrzeby, pilnują tego dorośli, a ja się zastanawiam czy dopóki pilnują tego dorośli to czy dziecko nagle zacznie pilnować? Kółko się zamyka. Rozmawiałam z psycholog z nowego przedszkola zaproponowano nam spróbować psychoterapię.

Znalezienie psychoterapeuty dla dziecka w pandemii jest szalenie trudne, bo masa dzieci ma problemy, ale znalazłam. Spotkania ze mną, dzieckiem, mężem, globalne podejście. Stwierdziłam że może coś z tego będzie. W tej samej poradni stwierdzono, że dziecko ma nadwrażliwość dźwiękową. Zaproponowano bardzo drogą terapię. Dziecko jest rozwinięte ponad swój wiek. Lekka mowa, pisze i czyta, rozumie polecenia. Wykonuje szybciej niż większość grupy, uwielbia zajęcia muzyczne, taneczne, chętnie i głośno śpiewa, świetny kontakt z dziećmi, uwielbia ruch. To są informacje od wychowawczyni dziecka. Jedynym objawem w domu bywa zasłanianie uszu na mikser czy odkurzacz ale to też zależy od tego jak bardzo chce uczestniczyć w tym co robimy.

I ja teraz nie wiem, czy moje dziecko ma zaburzenia, czy pierwsze przedszkole spowodowało traumę. Zmiana przedszkola była na pewno dobrym pomysłem. Moje dziecko potrzebuje pomocy, czy czasu a może wzięcia odpowiedzialności (z drugiej strony jeśli nie jest w stanie kontrolować samodzielnie to ciągłe porażki wpłyną źle) i czy chęć pomocy dziecku nie jest wykorzystywana do "dojenia nas"? Miesięcznie na ten cel w jednej poradni zostawiamy ponad 1000 zł miesięcznie, nie biorąc pod uwagę tej drogiej terapii, a efektów brak. Czy potrzeba więcej czasu?

Poszłam z dzieckiem do laryngologa i dostaliśmy skierowanie na badanie słuchu plus zamierzam zrobić jeszcze raz diagnozę na nadwrażliwość w punkcie specjalizującym się w badaniu słuchu. Jestem mocno sceptyczna. W temacie, z którym szukałam pomocy zrobiłam też kurs o zaparciach nawykowych i czuje się bezradna i zostawiona sama sobie, jednocześnie nie wierzę, żeby mój przypadek był jakiś nadzwyczajny. Dziecko jest ogarnięte i samodzielne, ale jeden aspekt kuleje i siada na pewność siebie, a ja muszę wiedzieć więcej od specjalistów.

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 100 (132)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…