Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#88990

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jak reagować na zwracaczy uwagi? W dobie wszechobecnego czepialstwa i różnych "bohaterów narodowych", którzy swoje przegrane życie muszą odreagować poprzez strofowanie nieznajomych osób (oczywiście starannie wyselekcjonowanych), jest to niewątpliwie dobre pytanie. Zwłaszcza, jeśli nie ma się akurat dwóch metrów wzrostu, szerokiego karku, ortalionu, lub innych oznak świadczących o tym, że lepiej z Tobą nie zaczynać.

Uprzedzam, że obie strony są w tym przypadku piekielne.

Rzecz działa się pod koniec lat 90, kiedy to znajomemu (nazwijmy go Łukasz) urodził się syn. Łukasz do obowiązków ojcowskich był wręcz stworzony i zajmował się dzieckiem tak często, jak mógł. Oczko w głowie po prostu i nie ma tu grama przesady. Jako kulturalnego człowieka, denerwowało go tylko jedno - parkowa loża szyderców, z którą miał nieprzyjemność się spotykać podczas większości spacerów z synem do parku właśnie. Loża składała się z kilku, do często nawet kilkunastu starszych Pań, których głównym zajęciem było obgadywanie wszystkiego i wszystkich (w często chamski, prostacki sposób) i zwracanie uwagi na każdą rzecz, do której akurat można się było przyczepić.

Kiedy syn Łukasza zimą, zdjął sobie w wózku skarpetki i wystawił stópki spod kołderki - komentarze. A że się przeziębi, a to że Łukasz złym ojcem jest, a że powinno mu się zabrać prawa rodzicielskie. Kiedy synek trochę podrósł, prosił o rurkę z kremem i spotkał się z odmową - ale jak to? Zagłodzisz Pan to dziecko, zajmij się nim wreszcie, bo biedactwo sobie coś zrobi. I tak dalej, i tak dalej.

Łukasz na zaczepki z reguły starał się nie reagować, a synek rósł i rósł. Komentarze wzmagały się dalej, a synkowi wzrastał także temperament. Musiał się wyszaleć, biegał za gołębiami, bardzo szybko jeździł na rowerze - jak to dziecko. I pewnego dnia, gdy podczas jednego z rajdów syn Łukasza znów przejechał koło Loży, można było przewidzieć co za chwilę się stanie. Do stojącego obok Łukasza podeszła jedna z przedstawicielek tego gremium. W milczeniu przysłuchiwała się zajściu cała reszta.

- Co Pan najlepszego wyprawia? Co on (synek) tak szybko jeździ? Zrobi sobie krzywdę na tym rowerze! Zęby wybije! Czy Pan jest normalny? Dlaczego Pan na to pozwala?

Wtedy Łukasz spojrzał przenikliwym wzrokiem prosto w oczy Pani, a następnie na całą resztę i najspokojniejszym tonem na świecie odpowiedział:

- A bo go skur**syna nienawidzę.

I odszedł w swoją stronę.

Był to ostatni raz, gdy ktokolwiek z tego grona miał czelność zwrócić Łukaszowi uwagę na cokolwiek. A i w stosunku do całej reszty osób w parku, Loża była od tej pory troszeczkę milsza :)

staruszki loża szyderców park

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 141 (157)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…