Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#89007

przez ~roztrzepanamariolka ·
| Do ulubionych
Na Facebooku w propozycjach znajomych wyskoczyła mi koleżanka ze studiów, Ada. Myślę, że jej opis jak najbardziej pasuje na tą stronę.

Ada była uroczą, ładną dziewczyną. Na pierwszy rzut oka sympatyczna, otwarta, ciepła. Ada była jednak typową leserką - poszła na studia chyba tylko po to, aby móc nadal siedzieć na utrzymaniu rodziców i cieszyć się życiem studenckim.

Na początku Ada kolegowała się ze mną - poznałyśmy przed pierwszymi zajęciami w naszej grupie i przez kilka tygodni trzymałyśmy się razem. W grupie miałyśmy kilka osób, które nie tylko z pasją podchodziły do studiowanego kierunku, ale też były bardzo inteligentne. Jedną z nich była Justyna - dziewczyna z małego miasteczka, nieśmiała, skryta, ale bardzo zdolna.

Ada widziała w niej łatwy cel - Justyna miała problemy z nawiązywaniem znajomości i zazwyczaj błąkała się sama po budynku uczelni. Ada szybko się z nią zakolegowała - proponowała niby kawki i wypady na piwo, ale głównie wspólną naukę i dzielenie się notatkami. Szkoda tylko, że Ada na wykładach nie bywała - w związku z czym to dzielenie się było raczej jednostronne. "Przyjaźń" trwała do pierwszej sesji zimowej. Po zdanych egzaminach Ada nagle zapomniała o koleżance. Najbardziej przykra sytuacja dotyczyła urodzin Justyny. Zaprosiła ona Adę do siebie na wspólne świętowanie. Ada obiecała, że przyjdzie, czego oczywiście nie zrobiła, a z "fajniejszymi" kolegami śmiała się, że Justyna wyobrażała sobie chyba jakiś uroczy wieczór psiapsiółeczek, jakby Ada nie miała nic lepszego do roboty. O tyle to przykre, że o ile wiem, Ada miała być jedynym gościem, a Justyna napracowała się nad przygotowaniem wieczoru - Ada o tym, że nie przyjdzie powiadomiła dzień po urodzinach Justyny.

Jak łatwo się domyśleć, przed sesją letnią Ada znów próbowała wkupić się w łaski koleżanki umawiając się na kawki, piwko, wspólną naukę. Gdy okazało się, że Justyna nie jest już chętna do dzielenia się notatkami, Ada kompletnie o niej zapomniała i poszła szukać nowej ofiary.

Padło na Marcina, nieco zahukanego chłopaka, któremu Ada wpadła w oko. Marcin biegał za nią jak pies, robił dla niej notatki, a ona czasem rzucała mu jakiś ochłap w postaci zaproszenia na imprezę z jej znajomymi. Zwodziła go obietnicami wspólnego wyjazdu na wakacje po zdanych egzaminach. I znów - po zdanej sesji wyjechała zagranicę na całe wakacje i kompletnie ignorowała telefony Marcina.

Na drugim roku po studentach poszła fama, że Ada lubi wykorzystywać "kujonów", więc ciężko było jej się znów do kogoś przykolegować. Padło jednak Pawła, również oczarowanego Adą. Po jakimś czasie okazało się, że Paweł nie spełnia wymagań Ady, bo sam często opuszcza wykłady i oprócz swoich koników, nie bardzo interesuje się tym, co dzieje się na zajęciach. Zniesmaczona Ada zrobiła mu kiedyś awanturę, że nie ma dla niej notatek z wykładu. I z kontekstu rozmowy, która odbywała się na korytarzu można było wywnioskować, że Ada i Paweł są parą. To znaczy, że on tak sądzi. Ada wyśmiała go, że te spotkania nic nie znaczyły i są tylko kumplami, ale skoro on nawet nie dzieli się notatkami to nawet kumplować z nim się nie ma po co.

A potem zrobiło się nieprzyjemnie. Paweł okazał się nie być "frajerem" i wobec takiego zachowania zaczął domagać się od Ady spłaty długów. Bo tak, Ada pożyczała od niego pieniądze. Oczywiście na wieczne nieoddanie. Paweł zaczął uprzykrzać jej życie, kompromitować przed znajomymi, wypominać otwarcie, że go wykorzystywała. Nie było to może ładne zachowanie, ale chyba wszyscy się cieszyli, że ktoś Adzie w końcu przytarł nosa.

Ale prawdziwa piekielność Ady wyszła dopiero na trzecim roku. Otóż Ada co roku jeździła do pracy wakacyjnej do Berlina. Na trzecim roku zakumplowała się z Ewą, bardzo ambitną dziewczyną z bardzo biednej rodziny. Ewa uczyła się bardzo dobrze, jednocześnie pracowała w roku akademickim wieczorami, a w wakacje po 12h dziennie, w studenckiej knajpie. Ada, oprócz standardowego wybłagiwania notatek i jechaniu na wiedzy Ewy na każdych zajęciach, zaczął mamić ją wizją "odwdzięczenia się" poprzez załatwienie wakacyjnej pracy w Berlinie. Ewa bardzo się na to cieszyła, gdyż na magisterkę wybierała się na ciężką specjalizację i miała nadzieję zarobić kasy chociażby na czynsz, aby nie musieć tak harować w czasie roku akademickiego.
Po sesji dziewczyny dogadywały szczegóły wyjazdy. Ada zarzekała się, że wszystko jest dopięte na ostatni guzik i potrzebuje od Ewy zaliczki na transport i ubezpieczenie, bo wszystko organizuje jej wujek i odda na miejscu, a zaliczkę bierze, bo dużo osób deklaruje chęć wyjazdu, a potem z godziny na godzinę rezygnuje.

Ewa więc dała Adzie zaliczkę wysokości 500zł. W konkretny dzień miała zostać odebrana przez Adę i jej wujka. Jak się domyślacie nikt się nie zjawił. Telefon Ady był wyłączony. Zapadła się pod ziemię. Ewa została nie tylko bez 500zł, ale też bez wakacyjnej pracy w knajpie, bo tam znaleźli kogoś na jej miejsce. Firma, z którą Ewa podpisała umowę okazało się nie istnieć. "Wujka" nawet udało się odnaleźć - wyparł się wszystkiego, Adę zna, ale nie jest jej wujkiem, tylko znajomym, a żadnej umowy z żadną Ewą nie pamięta.

Ada już nie wróciła na studia, ale była po wakacjach tematem numer jeden. Sporo osób mówiło, że i od nich pożyczała mniejsze sumy. Jedna z dziewczyn mówiła, jak po tym, jak współlokatorzy wywalili Adę z mieszkania, przyjęła ją czasowo po swój dach. W kilka dni Ada narobiła syfu w mieszkaniu, a na prośbę o posprzątanie po prostu wzięła swoje rzeczy i wyszła, a potem udawała, że jej nie zna na uczelni.

Najgorsze jest to, że niestety mam świadomość ile takich ludzi chodzi po świecie - wykorzystać, okraść, okłamać, a potem wywalić człowieka do śmieci jak stary łach...

ludzie po prostu

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 232 (248)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…