Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#89074

przez ~AnaStasz ·
| Do ulubionych
Skoro jesteśmy przy historiach szpitalnych, to i ja coś dorzucę. Historia sprzed kilku lat, gdy jeszcze nikt o Covidzie nie słyszał.

Byłam na SORze w pewnym mieście wojewódzkim, w którym mieszkam. Zostałam wysłała przez lekarza rodzinnego, który chciał wezwać karetkę, ale poinformowałam go, że nie ma potrzeby, pojadę taksówką. Dolegliwość nie miała znaczenia dla historii, więc ją pominę.

Na SORze z racji sporego obłożenia przyszło mi poczekać. Gdy przyszła moja kolej, zaprowadzono mnie do sali z łóżkami, gdzie miałam czekać na badania. Na sali, wiadomo, kilka łóżek, pacjenci w normalnych ubraniach, bez bagażu, itd. Jak to na SORze...a nie wróć.

I tu zaczyna się historia właściwa. W pewnym momencie przywieziono Piekielną - starszą Panią lat ok. 65-70, w pełni na chodzie. Przywiozła ją kartka, więc ominęło ją czekanie na triaż. I słusznie, gdyby nie fakt, że... o tym za chwilę.

Pani wesoło schodzi sobie z noszy sama (chociaż ratownicy oferują pomoc), bierze torbę, wypakowuje ręczniczek, układa paputki, wyciąga szlafrok i kosmetyczkę. Troszkę się zdziwiłam, ale co tam. Za chwilę przychodzi lekarka robić wywiad. Pyta pacjentkę co jej dolega, gdzie boli. Pani informuje, że nigdzie, ale jutro ma w tym szpitalu operację.

I tu przytoczę mniej więcej dialog:
(L)ekarka: No dobrze, ale Panią przywiozła karetka. Co się zatem dzieje?
(P)iekielna: No przecież mówię, że nic. Mam tu jutro operację, a nie chcę córki fatygować, żeby mnie przywoziła, bo pracuje.
L: W karcie mam ból głowy, zawroty, utrata przytomności....
P: No tak, bo coś musiałam powiedzieć. Inaczej by nikt nie przyjechał i mnie tu nie przywiózł.
L: Nie rozumiem... gdzie zatem boli Panią ta głowa? Ma Pani nadal zawroty? Widzę, ze ciśnienie prawidłowe, pobraliśmy krew, czekamy na wyniki....
P (przerywając): Ale ja tu nie przyjechałam na badania i nie potrzebuję pomocy. Proszę mnie przewieźć z rzeczami na okulistykę.
L (już zirytowana): Przepraszam, proszę mi wytłumaczyć, skoro Panią nic nie boli, to po co Pani wzywała karetkę?
P (z nerwami): Jak po co? Miałam pieniądze wydawać na taksówkę albo córkę fatygować, żeby mnie do szpitala przywiozła?! Nie po to płacę podatki! Przewieźcie mnie na okulistykę, a nie cyrk robicie!

Lekarce ręce opadły. Mnie szczęka. Pani nie miała choroby psychicznej (raczej). Potem wesoło zadzwoniła do córci, że sobie transport do szpitala załatwiła, ale ze jej tu pyskują, więc ich poustawia.

Pozostawię komentarz Wam, drodzy czytelnicy.

Szpital

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 207 (215)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…