Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#89088

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Związałem się z kobietą, która ma niepełnosprawną córkę i zastanawiam się, czy to nie błąd.

Gosia już na pierwszej randce powiedziała że jej córka Dalia (imię zmienione, ale ma również dziwaczne) jest niepełnosprawna. Że urodziła się jako wcześniak z niedotlenieniem, które uszkodziło część mózgu odpowiedzialną za ruch. Myślałem, że dziewczyna tylko utyka, w sensie sam to sobie wytłumaczyłem i to chyba był mój błąd, powinienem zapytać. Dalia ma osiemnaście lat i jej matkę poznałem na wakacjach tego roku. Wiem, że ojciec Dalii zginął w wypadku samochodowym, gdy ona miała rok. Doskonale rozumiem co to samotne rodzicielstwo, bo jestem wdowcem wychowującym córkę Laurę, która ma 14 lat, tyle że wdowcem zostałem dopiero pięć lat temu, no i Laura jest zdrowa.
Dalia nie jest w takim najgorszym stanie fizycznym, chodzi z balkonikiem. Mieszkamy w mieście, gdzie jest szkoła dla niepełnosprawnych z rehabilitacją. Według mnie Dalia całkowicie poradziłaby sobie w zwykłej szkole, przecież przez całe życie nie będzie otoczona tylko niepełnosprawnymi, musi się nauczyć żyć w normalnym świecie, nawet kosztem rehabilitacji. Gosia stwierdziła, że w żadnej innej szkole nie mogłaby pogodzić nauki z rehabilitacją. Zapytałem czemu zatem poza szkołą też ma rehabilitację dwa razy w tygodniu, to stwierdziła, że więcej rehabilitacji nie zaszkodzi (dziwna ta rehabilitantka – po godzinach zabiera Dalię do biblioteki czy kawiarni).
No i jeszcze przed każdą randką musimy robić dziesięć dodatkowych kilometrów po to, by Dalię zostawić u przyjaciółki z klasy pod opieką matki tejże przyjaciółki. Według mnie to przesada, krzywda by się jej nie stała, gdyby została w domu na parę godzin sama, Laura nie ma z tym problemu. Dalia jest też zdecydowanie zbyt dziecinna na swoje lata – wiąże włosy w warkoczyki, ubrania nosi typowo dziewczęce czy nawet w dziecięce, w kwiatki i w jednorożce, w dodatku nie sprząta tego swojego różowego pokoiku.
Dziewczyny niezbyt się dogadują (mieszkamy razem od tygodnia), kłócą się o komputer czy jedzenie w lodówce. Obie przyzwyczaiły się do życia jedynaczek i trudno im się przestawić. Co do naszych relacji, to w sumie próbowałem z Dalią gadać, ona ze mną też, ale po prostu się nie klei. Były wspólne wycieczki, wyjazdy, ale między nami jest cisza. Żadnego stresu, napięcia czy nienawiści – tylko cisza. Gosia stwierdziła, że przecież nie każdy duet ojczym-pasierbica musi się uwielbiać i ważne, że nie ma między nami nienawiści. Dalia jest w normie intelektualnej, choć ma częste zmiany nastroju i każdą relację uważa za wielką przyjaźń, nawet Laurę uznaje za przyjaciółkę, chociaż ona jej nie znosi.

Nie wiem co robić, nawet nie wiem, czy chcę mieć z nią relację, ale jak długo tak można? Obawiam się też, że Gosia będzie oczekiwała, że będę pomagał jej finansowo, albo przy opiece nad Dalią, a coś mnie powstrzymuje przed takim poświęceniem się obcej osobie.

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -4 (26)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…