Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#89288

przez ~rybomaniaczka ·
| Do ulubionych
Spotkałam dziś polską wersję Karen.

Jadłam obiad w sieciówce z rybami i owocami morza. Wybrałam stolik blisko kas, więc słyszałam, kto o czym mówi. Podeszła babka koło 50 i mówi do pracownika:
[K]kobieta: Zupkę rybną poproszę, ale tak porządnie, żeby coś więcej, niż woda sama była, jak ostatnio.
[P]racownik: Przykro mi, jest sama resztka. Powiem kuchni, przygotują, powinno być gotowe za 10 minut.
[K]: Co? To skandal! Byłam tu 20 minut temu i powiedzieli mi, że będzie za 10 minut i nic!
[P]: Proszę chwilę zaczekać.

Podszedł do kuchni, po chwili wrócił i powiedział:
[P]: Żadnego zamówienia na zupę nie dostaliśmy. Proszę zaczekać chwilę, będzie gotowa.
[K]: Co pan sobie myśli? Wy ze mnie wariatkę robicie! Byłam tutaj i mówiłam!
[P]: Przepraszam za tę sytuację, postaramy się przygotować jak najszybciej, zamiast tego proponuję...
[K]: Nie interesuje mnie, co mi proponujecie! JA chcę zupy, JA jej żądam i JA mam ją dostać. To jest absolutnie poniżej poziomu. Ja od 30 lat prowadzę biuro podróży i gdybym się tak zachowywała, to żadnego klienta bym nie miała.

Widać było, że pracownik solidnie się wściekł. Nic dziwnego, mnie samej zaczęły chodzić ręce.
[P]: Czy w takim razie życzy ją sobie pani?
[K]: Nie, chcę rozmawiać z kierownikiem!
(tutaj wyobraźcie sobie mema z tym tekstem)
[P]: Już idę, dziękuję, do widzenia, miłego dnia (powiedziane z przekąsem)

Poszedł wkurzony na zaplecze, po chwili wyszła niewiele starsza od niego kobieta.
[Ki]erowniczka: Dzień dobry, nazywam się XYZ, w czym mogę pomóc?
[Ko]bieta: Pomóc? Na mózg sobie możecie pomóc. Wy ze mnie wariatkę robicie, okłamujecie, zupy nie chcecie podać i jeszcze ten wasz pracownik student niemiło mi życzył do widzenia.

Kierowniczkę na moment zatkało. W tym samym momencie dziewczyna, która właśnie odchodziła od kasy i od dłuższego czasu przypatrywała się tej scenie zaniosła się nieco obłąkańczym śmiechem i powiedziała: "Pani to jest żałosna. Robi pani cyrk, jakby to było nie wiadomo co. Proszę się ogarnąć z łaski swojej".

Co ciekawe, zadziałało. Upierdliwy babsztyl się zapowietrzył, odmówił darmowej ryby w ramach przeprosin i sobie poszedł.

PS. Nie neguję drobnej piekielności ze strony knajpy - brak zupy w godzinach szczytu to pewien błąd.

gastronomia

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 145 (163)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…