Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#89389

przez ~tata ·
| było | Do ulubionych
Małe wyjaśnienie:
1) mój kot nie polubił się z transporterem. Za każdym razem gdy miał tam wejść, płakał, więc go sprzedałam, skoro i tak nigdzie nie chodziliśmy z nim, a weterynarz dosłownie 5 min na piechotę od domu.
2) przeraźliwie boję się psów bez smyczy. Raz taki, za dzieciaka, gonił mnie i ugryzł.

Ostatnio zachorował. Gdy tylko zauważyłam, że coś jest nie tak, wzięłam kota na ręce i do weterynarza. Po drodze spotkałam psa, sporego, puszczonego luzem. Tylko się modliłam, żeby nie wyczuł i nie zauważył kota, a najlepiej w ogóle nie zbliżał do mnie, bo pewnie zaczęłabym uciekać (wiem, że to też nie jest za dobra reakcja). "Pańcia" psa oczywiście daleko, tak, że nawet nie usłyszałby, gdybym do niej zawołała, żeby wzięła psa na smycz.

Następnego dnia, znowu idę z kotem do weterynarza. Znowu to samo, ale inny pies.

Dzisiaj znowu mam pójść do weterynarza. Idę najpierw po transporter.

Co piekielne w tej historii? Właśnie to, że to droga tuż przy weterynarzu i placu zabaw, więc jest pełno zwierząt i małych dzieci. Poważnie ciężko wziąć psa na smycz? A jeśli kogoś by ugryzł?

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 21 (75)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…