Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#89446

przez ~Bylykanar ·
| Do ulubionych
Byłem kanarem

W pewnym momencie stwierdziłem, że nienawidzę swojej pracy. Miałem dość ciągłego użerania się z pasażerami. Znalazłem sobie o wiele lepszą pracę i zdecydowałem się złożyć wypowiedzenie. Niestety pan Dyrektor nie zgodził się na rozwiązanie umowy o pracę za porozumieniem stron, i związku z tym faktem musiałem jeszcze ponad miesiąc wykonywać ten "niechlubny" zawód.

Na szczęście nowy pracodawca zgodził się poczekać, aż skończy się mój okres wypowiedzenia. W tym czasie postanowiłem, że nikomu już przez ten czas nie wystawię mandatu za przejazd bez ważnego biletu. Miałem proste założenia. Gdy ktoś zapomniał go skasować, odsyłałem go do kasownika. Gdy komuś skończył się bilet, to odsyłałem do biletomatu po kupno następnego. Gdy kogoś nie było stać na jago zakup, prosiłem by wysiadł i poczekał na następny autobus/tramwaj, na który musiał zwykle poczekać 5-10 minut.

Pierwszy zgrzyt wystąpił między moimi współpracownikami. Byli bardzo zdziwieni gdy odpuszczałem gapowiczom nawet w najbardziej prostych sytuacjach, gdy ten zamiast biletu po prostu dawał swój dowód osobisty. Pod koniec mojej pracy nikt nie chciał już ze mną pracować pracować wiedząc, że pracując ze mną nie zarobi premii.

Przez ten miesiąc absolutnie żaden pasażer mi w żaden sposób nie podziękował za to że uniknął kary. Co więcej na prośbę o opuszczenie pojazdu reagowali agresywnie, jakby od tego przejazdu zależało ich życie.

Na tydzień przed zakończeniem mojej pracy musiałem pisać wyjaśnienie dotyczące skargi od jednego z pasażerów. Dotyczyła ona tego, że nie wypisałem kary kobiecie, która jechała razem z dzieckiem w wózku, tylko kazałem jej podejść do biletomatu.

komunikacja_miejska

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 122 (154)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…