Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#89585

przez ~MowDoMnieJeszcze ·
| Do ulubionych
Mieszkam w domu teściowej, wraz z mężem i synkiem. Wbrew pozorom mama męża nie jest teściową rodem z kawałów: uzupełniamy się pracami w domu, często rozmawiamy razem, ale jej główną wadą jest to, że mając 70 lat myśli, że ma co najmniej z 10 lat mniej. W związku z tym jej zachowania bywają nie zawsze adekwatne i przede wszystkim odpowiedzialne, jednak nie zawsze da sobie coś powiedzieć, zbywając czymś w rodzaju "O mnie się tam nie martw". Ale w końcu przyszła koza do woza.

Sąsiad obok mieszka w Warszawie i od czasu do czasu rekreacyjnie przyjeżdża do swojego rodzinnego domu. O tym, że na jego posesji prawdopodobnie gnieżdżą się szerszenie wspominaliśmy raz, drugi, jednak nigdzie gniazda nie znaleźli, a sami nie będą się tym parać, zresztą ich częściej nie ma niż są. OK - to zrozumiałe. Rano wspomniałam teściowej, że w nocy w pokoju naszego 3-latka grasowało około 5-ciu szerszeni, walka stoczona przeze mnie zakończyła się zwycięstwem, ale teściowej wspomniałam, że muszę chyba pogadać sama z sąsiadami i po prostu uprzedzić o tym, że być może przyjechałaby do nich straż. Teściowa nic nie powiedziała, ale najwyraźniej postanowiła zabawić się w herosa i bez poinformowania mnie poszła z gołymi rękami i grabiami załatwić szerszenie. Efekt był taki, że sama była pokąsana przez parę owadów, na dodatek część towarzystwa rozegnała na naszą posesję.

Ja wkurzona, że jak to ona sobie wyobrażała sama je zwalczyć, a jeszcze bez prawa jazdy ją nigdzie nie zawiozę, teściowa wzięła ze sobą wnuczkę i pojechały do przychodni po jakiś zastrzyk. Tym razem bez pytania się mąż zadzwonił po straż (fakt, mogliśmy to od razu zrobić, uniknęlibyśmy wszelkich nieporozumień, ale teściowa ciągle oponowała, że ona jeszcze pogada z tym Władkiem, że dziurę mu w tej chacie przecież zrobią) i po około kwadransie było już po wszystkim. Dostaliśmy tylko nakaz, by tego dnia młodego już nie wypuszczać, ze względu na rozpylenie substancji. Teściowa urażona, że nie uprzedziliśmy o powiadomieniu, nadal z obrzękniętymi rękami. Mam tylko nadzieję, że na przyszłość pójdzie po rozum do głowy i czasem posłucha trochę młodszych od siebie, ale myślę, że już wystarczająco siebie samą ukarała, choć i tak jeszcze biadoli, co powie Władek na tę dziurę w ścianie :)

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 132 (142)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…