Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#89609

przez ~cojamamrobic ·
| Do ulubionych
Sorry, muszę się wygadać, bo mam po prostu po dziurki w nosie mojego kolegi z pracy. Mój chłopak już nie może o tym słuchać, przyjaciółka twierdzi, że się czepiam, a mama tylko potakuje bez zrozumienia tematu. Więc po prostu chcę się tu wygadać.

Pracuję sobie w niewielkim sklepie internetowym. W zespole mamy niejakiego Pawła. Paweł od początku robił na mnie wrażenie takiego uroczego dupka. Trochę nonszalancki, nieco bezczelny flirciarz. Niektóre koleżanki z biura już prawie majtki przez głowę ściągają. Ja po prostu gościa przestałam trawić po kilku tygodniach wspólnej pracy.

Pierwszy zarzut - nie cierpię ludzi, którzy z miejsca pracy robią sobie klub towarzyski. Jasne, że dla zdrowia psychicznego czasem wymienia się parę zdań na jakiś luźny temat, ale on potrafi rano godzinę nadawać o swoich miłosnych podbojach z weekendu, w południe zrobić sobie kawkę i nadawać o planach na wieczór i przeciągać temat do końca pracy. Pracujemy w 7 osób w jednym pokoju. Jego paplanina plus chichoty koleżanek doprowadzają mnie do migreny. Prosiłam grzecznie, żeby zamknął jadaczkę (oczywiście prośbę formułowałam bardziej kulturalnie), to musiałam wysłuchiwać nie tylko od niego, że jestem sztywniarą. W końcu walnęłam skargą do szefa. Dostałam odpowiedź, że on od innych pracowników żadnych skarg na Pawła nie ma.

Drugi zarzut - Paweł jest po prostu bufonem. Uważa, że na wszystkim od fizyki kwantowej po techniki wykonywania makijażu, zna się najlepiej. Nie ma tematu, do którego nie wtrąci swoich trzech groszy. Już raz mu wygarnęłam, gdy z racji tego, że był na miesięcznym wyjeździe do Tajlandii, miał się za speca od podróżowania po Azji i opowiadał totalne głupoty. Gostek nie ma dzieci, ale wszystko wie najlepiej o wychowaniu, no, on to by wychował tych wszystkich gówniarzy, ale jak widać wszyscy na około nie umieją, ale on by umiał. BY. Naprawa auta? Nie, no, nie do mechanika, bo oni kradno, tylko do jego kumpla, Maćka, on co prawda samouk, ale ci zrobi, a nie na kasę oszuka!

Zarzut trzeci - dosłownie irytujący sposób mówienia, głównie oczywiście o sobie. Paweł miał kiedyś dziewczynę, którą nazywał błękitnooka. Niby taka ksywka. Brzmiało to potwornie patetycznie i sztucznie, a teraz wyobraźcie sobie, że przez 8-10 godzin dziennie średnio co 5 minut słyszycie "błękitnooka". Poza tym idiotyczne skróty i zdrobnienia typu "moja matuleńka" "mój bro" "moja złota strzała" (auto w kolorze sraczkowatym) "mój chłopczykuś" (jego żółw). Sorry, ale rozmowy z nim są dosłownie jak rozmowy z... no, sama nie wiem kim, bo nie chcę obrażać osób opóźnionych w rozwoju.

Zarzut czwarty - jest po prostu świntuchem. Jara się świńskimi żartami, kompletnie od czapy wplata w rozmowę jakieś alegorie do seksu, używa infantylnych określeń na narządy płciowe, typu brzoskwinka, pusia, myszka, drągal, bejsbol, twardziel. Pozwala sobie na obrzydliwe komentarze, na które część koleżanek reaguje chyba orgazmem, sądząc po ich wyrazie twarzy. Są to teksty typu:

- uff, ale zaduch dzisiaj. Dziewczyny, wy już pewnie mokre majteczki od rana, co?
- Ania, ty w tych szpilkach masz takie zajebiste nogi! A wiadomo, jak tory długie to i stacja zajebista
- A jak włosy farbujecie to łoniaki też?

Słucham tego i się brzydzę. Słucham durnych chichotów koleżanek i brzydzę się podwójnie.

Szef - ignoruje, bo on żadnych skarg nie dostał. Mój chłopak mówi, że jak mi to ta przeszkadza to powinnam się zwolnić, bo gościa się nie pozbędę, a tym bardziej się nie zmieni. Przyjaciółka uważa, że z moich opowieści Paweł wydaje się być fajnym wyluzowanym gościem. Mama, uważa, że cóż faceci tacy są. No więc powoli zaczynam myśleć, że to ze mną jest coś nie tak. Pracowałam w różnych miejscach, z różnymi ludźmi, każdego akceptowałam, nigdy nie miałam żadnego większego konfliktu z nikim z pracy. Sama jestem zaskoczona tym jaką niechęć wywołuje u mnie ten gość.

praca

Skomentuj (39) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 185 (209)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…