Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#89756

przez ~karela ·
| Do ulubionych
Muszę coś z siebie wyrzucić i czuję, że to może być odpowiednie miejsce.

Jestem psiarą i szczerze mówiąc zaczynam mieć serdecznie dość psiarzy w moim otoczeniu. Bynajmniej nie będzie tu o puszczaniu luzem gdzie popadnie czy nie zbieraniu kup. Będzie o jak niektórym czasem odwala na punkcie pupili.

Obecnie mam piątego i szóstego w życiu psa, łącznie z tymi, którymi opiekowałam się w domu rodzinnym. Mieszkamy na obrzeżach miasta, dużo łąk, pól i lasów, psów zatrzęsienie. Z wieloma psiarzami się kumpluje, ale jest pewna grupa psich miłośników, która doprowadza mnie do szału.
Ogólna charakterystyka - większość to panie w wieku 45-60 lat. Spacerują grupkami ze swoimi pupilami i zajmują się głównie obgadywaniem innych psiarzy, ewentualnie rozpływają się nad inteligencją swoich psów lub wieszają, nomen omen, psy na okolicznych weterynarzach. Samo w sobie może mało piekielne, ale pokazuje już mniej więcej jaki to typ człowieka.

Jedna z tych kobiet charakteryzuje się tym, że lubi sobie powyzywać ludzi. Przykładowo mąż idzie z jednym z naszych psów, 8-miesięcznym szczeniakiem, na spacer. Psiur na smyczy, podbiega do niego pies rzeczonej pani, z którym już się trochę zna, psy się obwąchały i chcą się bawić. Mąż spuścić naszego ze smyczy, a właścicielka drugiego zaczyna się drzeć, że ma go natychmiast wziąć na smycz, bo nasz pies roznosi choróbska i ma się jej pieskiem nie bawić (nie mam pojęcia skąd wzięła to z tymi chorobami, pies ma wszystkie szczepienia i odrobaczania, nie ma pcheł, nie wykazuje żadnych objaw choroby). Mąż odkrzyknął jej, że po co w takim razie swojego puszcza do naszego luzem. Baba odwrzaskuje, że ona tu była pierwsza, a on ma sobie iść. Mąż popukał się znacząco w czoło, a w odpowiedzi otrzymał soczystą wiązankę ujów i utasów.

Innym razem szłam z córką i obydwoma naszymi psami (drugi to 13-letnia, niewidoma babcia poruszająca się bardzo powoli). Prowadzimy babcię zawsze na smyczy, bo bez niej nie potrafi się poruszać w określonym kierunku i zdarza się, że kręci się w kółko. Dodam, że córka ma 12 lat, a nasza babcia waży zawrotne 10 kg. Kobieta zwyzywała mnie od tępych urew, która gówniarze daje psa na smycz. Nawet nie miałam zamiaru z nią dyskutować, więc się nie odezwałam, ale ta jeszcze rzuciła mi, że przecież jak babcia zerwie się do biegu, to córa jej nie utrzyma. Odpowiedziałam jej grzecznie, nie chcąc córce złego przykładu dawać, żeby się zajęła sobą i swoim psem. Pożegnała mnie stosem bezładnych wyzwisk. Innym razem byłam świadkiem, jak oglądała kupę innego psa i zwyzywała jego właściciela od gnojów, bo pies miał nie taką kupę jak trzeba, na pewno jest chory, a "gnój" nawet z nim do weterynarza nie pójdzie.

Inna psiara to przykład... sama nie wiem czego, odsmyczowego zapalenia mózgu? Wiadomo, jak już się spotka jakiegoś psiarza to zamieni się z nim parę słów, głównie o psach, bo o czym innym praktycznie nie znając człowieka. Ta pani potrafi dosłownie zadręczyć opowieściami o tym, jaką jej pies ma kupkę po takiej czy innej karmie, ile śpi w ciągu dnia, o której godzinie najchętniej wychodzi na dwór, gdzie mu kupuje zabawki itd. I to są monologi, bo ciężko jakkolwiek wejść kobiecie w słowo. Nawet jak powiem, że już się zbieram i mówię "do widzenia" to zdaje się tego nie słyszeć i kontynuuje swoje wywody, nawet jak odejdę już kilkadziesiąt metrów. Żal mi było tej kobiety, myślałam, że jest samotna i ten piesek to jej jedyna radość w życiu. Ale nie, pani ma męża i nastoletnie dzieci. Wiem to stąd, że raz jedyny uraczyła mnie monologiem na temat tego, jak strasznie denerwuje ją jej rodzina, bo nie zachwyca się psem tak jak ona. Umm, to znaczy nie interesuje się. Jeśli zainteresowanie oznacza wysłuchiwanie jej monologów, to wcale się nie dziwię, że nie są zainteresowani.

Kolejna pani święcie wierzy w to, że jej pies umie mówić. Wielokrotnie opowiadała o tym, jak mówiła coś do psa, a on jej niby odszczekał po ludzku. I próbuje mi prezentować, zwracając się do psa:

- Powiedz pani dzień dobry, no powiedz. DZIEŃ-DO-BRY, no powiedz!
Pies odszczeknął, a pani woła z zachwytem:
- No, słyszała pani? Słyszała?!

Jedyne, co byłam w stanie zrobić to uśmiechnąć się z zakłopotaniem.

Następny przykład to kobieta, która ciągle mówi o tym, jak kocha psy, a nienawidzi ludzi. Gładko przechodzi z zachwytów nad błyszczącą sierścią psa, do psioczenia na koleżankę z pracy, swojego partnera albo kasjerkę w sklepie. Nakręca się potwornie, a na koniec mówi do pieska:
- I dlatego ciebie kocham najbardziej - i buzi w usteczka...

Jeden z niewielu mężczyzn w tym towarzystwie to samozwańczy guru. Rozmawiając z nim dowiesz się, że praktycznie wszystko robisz źle i w zasadzie to powolnie zabijasz swojego psa. Raz wygrażał się jakiejś kobiecie, że jak dalej będzie karmić psa jakąś tam karmą to ją zgłosi do TOZu, bo jest tylko jedna słuszna karma.

Ja nie wiem. Zawsze lubiłam sobie pogadać z psiarzami na spacerach. Obecnie przy każdym spacerze rozglądam się i jak widzę kogoś z tego towarzystwo to zwyczajnie uciekam, żeby chronić swoje zdrowie psychiczne.

psiarze

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 144 (150)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…