Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#89766

przez ~EndlessSickness ·
| Do ulubionych
Wdałam się dziś w dyskusję z koleżanką mojej mamy, czego efektem było to, że i przez mamę i przez jej koleżanką zostałam sklasyfikowana jako bezczelna, roszczeniowa gówniara.

Koleżanka mojej mamy, niejaka pani Marlenka, jest nauczycielką nauczania początkowego. Pani ta uwielbia narzekać na swój zawód i w zasadzie nigdy nie słyszałam, aby powiedziała coś pozytywnego o swojej pracy. Moja mama przyjaźni się z nią od wielu, wielu lat i już jako dziecko słyszałam jak pani Marlenka wyrzuca z siebie żale na dyrekcję, rodziców, dzieci i w ogóle wszystko, co z pracą związane. Przez 20 lat nic się nie zmieniło i dalej, gdy pani Marlenka odwiedza mamę słyszę jak powtarza te same teksty.

Pani Marlenka odwiedziła mamę także dzisiaj. Ponieważ z mężem mieszkamy razem z rodzicami (dom podzielony na dwa mieszkania), gdy wpadłam na panią Marlenkę u rodziców, zaczęła mnie przepytywać, z tego co u mnie słychać i usiadłam z nimi napić się herbaty. Pani Marlenka swoim zwyczajem dręczyła nas swoimi żalami. Na ogół nie komentuje tego, ale dziś opowiedziała historię, że w pierwszej klasie ma chłopca o imieniu Kevin. I cóż z tego, powiecie? A no to, że pani Marlenka uznała za stosowne na samym początku roku robić sobie na forum klasy żarty z jego imienia. Zaśmiewała się w głos z tego, że pytała dziecko czy często jest samo w domu albo czy był w Nowym Yorku. Uważała to, że strasznie śmiesznie, że maluch był zmieszany i nie rozumiał tych pytań. Również nie omieszkała wyrazić swoich zachwytów nad tym, że inni uczniowie z klasy zaczęli po jakimś czasie powtarzać po niej te żarciki, najprawdopodobniej nawet nie rozumiejąc, o co w nich chodzi. Później przeszła do tego, że wraz z rodzicami innymi nauczycielami robią sobie regularne podśmiechujki z imion i nazwisk podopiecznych, a nawet cieszyła się z tego, że i rodzice innych dzieci czasem świetnie bawią się razem z nimi. Podobno jedna z matek nawet pochwaliła się, że powiedziała swojemu dziecku, że takie czy inne imię kolegi z klasy jest głupie, bo "niech dziecko wie".

Po pewnym czasie zapytałam pani Marlenki, czy uważa za stosowne wyśmiewać się z imion, a tym bardziej nazwisk, dzieci, czy może raczej powinna dać dobry przykład i nie prowokować dzieci do robienia sobie żartów czy gnębienia kolegów z powodów, na które nie mają wpływu. Pani Marlenka obruszyła się, że nie mam poczucia humoru i jej się też coś od życia należy. Rozpętała się całkiem paskudna dyskusja, a koronnym argumentem pani Marlenki było to, że wszystko jest winą rodziców, a nie jej, bo dają dzieciom głupie imiona. W tym momencie zapytałam jej, czy jej syn Andrzej często się denerwuje. Pani Marlenka oczywiście nie skumała żartu, więc jej go wyjaśniłam. Oczywiście jej zdaniem, gnębienie jej syna z powodu jakiegoś filmiku z internetu byłoby niedorzeczne, bo Andrzej to normalne imię.

Gdy wyciągnęłam argument o tym, że może te dziwne imiona nie wzbudzały by takich kontrowersji, gdyby rodzice i nauczyciele nie wmawiali dzieciom, że są nienormalne, jak wiadomo człowiek nie rodzi się nietolerancyjny, a staje się takim pod wpływem otoczenia. Tu już pani Marlence skończyły się merytoryczne argumenty, bo wyciągnęła takie asy z rękawa, że gówniara jej nie będzie pouczać i ona pamięta jak w osranych pampersach latałam. Moja mama stanęła za nią murem i stwierdziła, że nic nie wiem o życiu.

Herbatki nie dokończyłam. Za to ręce, witki i co tam jeszcze, opadły mi do samej ziemi.

nauczyciele

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 190 (204)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…