Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#89856

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zawsze myślałem, że te wszystkie historie o orzecznikach ZUS-u są mocno przesadzone, a samych lekarzy demonizuje się tylko dlatego, że ośmielili się przeprowadzić kontrolę zwolnienia lekarskiego. No naprawdę! Tak myślałem, słowo daję! Do dziś...

Tytułem wstępu należy nadmienić, że od wielu lat borykam się z problemami z kręgosłupem. Wdrożone leczenie przyniosło oczekiwany skutek i na ponad pół roku miałem święty spokój i czułem, że żyję. Od pewnego czasu bóle się nasiliły i poza kręgosłupem doszedł okresowy ból kolan i lewej stopy. O ile ból kręgosłupa utrudniał mi zajmowanie jednej i tej samej pozycji przez dłuższy czas (musiałem naprzemiennie kłaść się, siadać, stać, „rozciągać się” – wtedy bolało mniej), o tyle ból stopy dosłownie uniemożliwiał mi poruszanie się. Moje obecne miejsce pracy jest położone na piętrze, nie ma windy, a co najmniej kilkanaście razy dziennie muszę chodzić z góry na dół nosząc pudełka z archiwaliami. Niestety ostatnio ból nasilił się tak bardzo, że znów wylądowałem na niechcianym zwolnieniu. I tutaj pojawia się ZUS...

Wezwany, stawiłem się na komisję. To, że był blisko dziesięciominutowy poślizg odpuszczam, bo zdarza się przecież nawet przy najlepszej organizacji. To natomiast, czego doświadczyłem w gabinecie, to już było zdecydowanie nieakceptowalne. Już od wejścia bowiem atmosfera była wyjątkowo nieprzyjemna.

L(ekarz) – Maskę proszę założyć.
Ja – Nie mam.
L – Jesteśmy w placówce medycznej, chyba wszyscy wiedzą, że maski trzeba nosić?
Ja – A Pani doktor gdzie ma wobec tego maseczkę?
L – Ja nie mam.
Ja – Ja też nie mam.

Dopiero potem przyszedł czas na standardowe przedstawienie się, dokumenty i nieśmiertelne "proszę się rozebrać". W międzyczasie lekarz w dość niejasny sposób zadawał mi pytania dotyczące mojej historii zwolnień lekarskich, przez co wyszła nam całkiem abstrakcyjna dyskusja, ale wreszcie udało się ustalić o co chodzi i udzieliłem wyczerpujących informacji. Orzecznik postukał młoteczkiem pięć, czy sześć razy to tu, to tam, pozginał mi kolana, rękoma kazał pomachać i przespacerować się na dystansie nieprzekraczającym dwóch metrów. "Proszę się ubrać". Dalej wywiązała się dyskusja, która przebiegła, mniej więcej, tak:

L – Jakieś badania obrazowe były robione?
Ja – Dawno temu rentgen kręgosłupa, ale to było naprawdę dawno. Teraz lekarz skierował na rezonans magnetyczny.
L – To czemu nadal Pan nie zrobił rezonansu? Przecież skierowanie jest wystawione dwa tygodnie temu?
Ja – Ponieważ w obecnej sytuacji nie mam wystarczających środków, żeby zrobić badanie to prywatnie.
L – No przecież ma Pan możliwość na NFZ. Tam teraz nie ma dużych kolejek.
J – Doprawdy? Na konsultację po złamaniu kazali mi czekać osiem miesięcy. Jak dzwoniłem o rezonans, to mi podali termin na styczeń 2023.
L – No nie wiem... Ogólnie ja tam nie widzę u Pana żadnych problemów.
Ja – Cieszy mnie to, jednak mój lekarz ma inne zdanie, stąd też skierowanie na rezonans magnetyczny, natomiast ja sam odczuwam ból.
L – Przecież Pan ma pracę biurową, nie fizyczną, więc nie rozumiem, w czym problem?
Ja – A to od siedzenia kręgosłup nie może boleć? Od noszenia ciężkich pudeł z dokumentami też nie? Nikt mi łaski w miejscu pracy nie robi i sam sobie muszę przynieść dokumentację z archiwum, i zanieść tam z powrotem. Po schodach. Kilka razy dziennie.
L – Przecież Pan jest jeszcze młody.
Ja – Przepraszam, ale to młodzi nie chorują? Ich boleć nie może?
L – Pan się do bólu powinien przyzwyczaić. Poza tym proponuję nie przeciągać więcej zwolnienia lekarskiego, bo może być różnie.
Ja – Czy Pani doktor uważa, że zwolnienie jest mi na rękę? 80% pensji? Siedzenie w domu i gapienie się w sufit? Lubię swoją pracę, rozwijam się w niej, cenię sobie współpracowników i atmosferę, branie zwolnień mi się zwyczajnie nie opłaca.
L – To proszę nie brać zwolnień.

W tak zwanym międzyczasie orzecznik zeskanowała posiadaną przeze mnie dokumentację medyczną i rzuciła "to wszystko". Podziękowałem więc, pożegnałem się i wyszedłem z niesmakiem.

Ja rozumiem, że zdarzają się ludzie, którzy biorą lewiznę z różnych powodów (nie oceniam). Nie rozumiem jednak, dlaczego już z marszu na "dzień dobry" jestem traktowany jak złodziej i kombinator. Słabe to...

ZUS

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 191 (203)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…