Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#89878

przez ~Gasik ·
| Do ulubionych
Słów brak czyli o polskiej służbie zdrowia.

Mieszkamy w Hamburgu, przyjechaliśmy do miasta szefa wszystkich szefów czyli rodzinnego miasta mojej partnerki. Nasz niespełna roczny szkrab dostał potwornej wysypki. Jako, że jest alergikiem z AZS nie zdziwiło nas to specjalnie, drugiego dnia się jednak symptomy nasiliły, więc stwierdziliśmy, że skoro nie ma kontaktu ze stwierdzonym alergenem jedziemy na pomoc świąteczną i nocną do szpitala "Anakin Skywalker". O dziwo wszystko udało się załatwić zadziwiająco szybko, lekarz ogólny stwierdził że to coś alergicznego i mamy się udać na "ciemną stronę mocy", on wypisze skierowanie i jechać na SOR. No to wycieczka na drugi koniec.

Tam po blisko 3 godziny czekania. Nagle wiadomość, że oni nie wiedzą co to jest i dziecko musi zostać z rodzicem. Nie mam pretensji na czas oczekiwania, ale na dalsze wydarzenia.

Jako, że jestem ten mniej emocjonalny powiedziałem, że zostanę z synem. To już było zdziwienie, że jak to tak ojciec zostaje, a dlaczego nie matka? Widać równouprawnienie w Polsce działa w jedną stronę nadal. Mniejsza, idziemy do sali, syn tylko z wysypką bez innych objawów, położyli nas w sali z dziewczynką, która od 4 dni gorączkowała do 40°C, nie chciała jeść ani pić. Nie widziałem u niej nawet wenflonu, a co dopiero kroplówki. Mama tej dziewczyny była pielęgniarką z Ukrainy. Powiedziała, że takie rzeczy są nie do pomyślenia. Miałem to samo zdanie.

Położyłem wreszcie zmęczonego i wystraszonego syna spać. Przyszła pani pielęgniarka, że gdzie matka, muszą zrobić wywiad, i że mam zabrać syna na pobranie krwi. Już zaczynałem się gotować, szczęście w nieszczęściu zapomniałem dać partnerce bilet parkingowy i wróciła. Partnerkę zaprosili na wywiad, w międzyczasie skonsultowałem się z moją mamą pielęgniarka co powinniśmy zrobić. Wróciła partnerka i powiedziała mi, że oni nic nie zrobią bo już dziecko śpi i jest późno. Ewentualnie mogą je posmarować taka samą maścią jaką używaliśmy w domu. Czyli mam zostać z maluszkiem w szpitalu żeby je nasmarowali, a alergolog będzie jakoś jutro popołudniu.

Przypomnijmy obok dziecko z gorączką 40°C. Spodziewałem się jakiejś kroplówki, sterydów dla syna.

W związku z zaistniałą sytuację zdecydowaliśmy się wypisać syna na 2h na żądanie i udać się następnego dnia prywatnie. Teraz kto jest piekielny?

My, że wypisaliśmy dziecko po 2h i zrobiliśmy zamieszanie, głównie papierkową robotę.
Lekarz który mógł od razu powiedzieć, że oni go tylko posmarują (wtedy byśmy w ogóle nie zgodzili się na przyjęcie na oddział).
Szpital, który dziecko zdrowe jedynie z wysypką kładzie obok potencjalnie chorego dziecka, przypomnijmy mamy teoretycznie czas pandemii COVIDu.

Na lewo u góry

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 118 (166)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…