Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#89895

przez ~Destiniess ·
| Do ulubionych
Trochę mną trzęsie, bo wróciłam do przykrych wspomnień. Przepraszam, jeżeli coś będzie pokręcone.

Jako dziecko byłam bardzo spokojna, cicha, wręcz schodząca każdemu z drogi i zajmująca się sama sobą. W przedszkolu jeszcze było fajnie, panie mnie lubiły i chwaliły, miewałam też koleżanki. Sytuacja na dużo gorsze zmieniła się w podstawówce.
Muszę tutaj wspomnieć, że mój charakter wynikał z atmosfery w domu, wieczne awanturujący się ojciec, pijany, bijący mnie i matkę, później matkę z malutkim bratem na rękach. Wieczna bieda, taka bieda, że zjadłam suchy chleb u sąsiadki (miała odłożony dla kur). Dzieciaki łatwo wyczuły mój słaby charakter i zaczęły mi dokuczać. Najpierw zawziął się na mnie mój kuzyn z kolegami, później w 4 klasie nowa koleżanka, która przeprowadziła się z Czech.

Starałam się nie przejmować, ale wiecie jak jest, czasem już się nie da. Nigdy nie płakałam, ale wiele razy się bałam.
Moja mama wiele razy interweniowała w szkole, oczywiście wszystko na nic. W szczególną pamięć zapadły mi dwie nauczycielki. Pani "wychowawczyni" z 2kl, która wyzywała od głupków wszystkie dzieciaki, szarpała nas i biła po rękach (jak ktoś nie potrafił czegoś rozwiązać z matematyki) . Tutaj jeszcze jako tako miałam spokój, bo nauczycielka jednak utrzymywała spokój w klasie i nikt nie chciał się jej narazić.

Pani "wychowawczyni" katechetka z 4kl to już totalnie sobie nie radziła. Faworyzowała przebojowe dzieci z bogatych rodzin. Oni mogli robić wszystko, nawet ściągać na lekcjach bezkarnie. Wystarczył głupi uśmieszek prymuski i "UPS" i było po temacie.
Ja nigdy nie ściągałam, nikomu nie dokuczałam a i tak zawsze sobie znalazła coś, żeby jak najbardziej obniżyć mi ocenę z zachowania. Raz miałam bardzo zły dzień, dzieciaki mi bardzo dokuczały, nowa koleżanka złapała mnie w łazience, wyszarpała za włosy i zaczęła grozić, wymyśliła sobie, że mam im dawać pieniądze. A jak nie mam w domu to kraść. Powiedziałam o tym pani i wiecie jaka była jej reakcja? Nakrzyczała na mnie, że ją to nie obchodzi, że mam przestać się czepiać wszystkich dzieci, że mam dać spokój tej koleżance, bo szuka sobie przyjaciół. I obniżyła mi kolejny raz ocenę z zachowania. Posadziła mnie też w pierwszej ławce i za każde przewinienie (np. prośba o powtórzenie zdania) karała uwagami i jedynkami.

Ta koleżanka oczywiście była zachwycona, pewnego razu napadła mnie na osiedlu i jej starsza koleżanka mnie pobiła. Oczywiście nikogo to nie interesowało a ja już nie skarżyłam się tej nawiedzonej katechetce.

Chciałabym wierzyć, że karma wraca, ale jakoś tego nie widzę. Skończyłam szkołę wiele lat temu, mam swoją rodzinę. Ale tamtym nadal się powodzi. Cóż. Złego licho nie bierze.

Szkoda tylko, że nadal ja mam opinię w mieście, że jestem złem wcielonym.

Nienawidzę tej wiochy. Może kiedyś się uda uciec.

Podstawówka

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 167 (207)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…