Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#89975

przez ~Anabell90 ·
| Do ulubionych
Ostatnio przeczytałam na głównej historię o domówkach w Anglii i panującej tam gościnności.

I krótko mówiąc, mam wrażenie, że i w Polsce, w dużych miastach taka "gościnność" się przyjęła.

Oboje z mężem pochodzimy z małych miasteczek. Podobnie jak autorka piekielnej historii, z domu wynieśliśmy podobne zwyczaje. Jak idziemy w gości to zawsze zabieramy coś ze sobą (ciasto, jakieś przekąski, coś do picia, czasem (w zależności od okazji) jakiś upominek, np.na nowy dom).

Jako, że wprowadziliśmy się do nowego domu, postanowiliśmy Sylwestra zorganizować u nas. Zaprosiliśmy ok. 16 osób- część znajomych z Krakowa (z uczelni, pracy), część z naszych stron rodzinnych.

Jako, że osób było sporo, a my dopiero co się wprowadziliśmy, poprosiliśmy, aby każdy przyniósł (w miarę możliwości) coś do jedzenia, picia, ot, żebym i ja szykowania miała mniej.

Znajomi z mniejszych miejscowości jak zwykle nas miło zaskoczyli- przywieźli furę jedzenia, napoje, alkohol. Nawet kwiaty i inne upominki na nowy dom, co było naprawdę miłą niespodzianką. Niektórzy przyjechali pociągiem, więc mieli przeprawę z dowiezieniem takich ilości jedzenia.

Wraz z mężem również przygotowaliśmy sporo jedzenia (kilka dużych misek sałatek, sporo kanapek, 3 blachy ciasta, słone przekąski, krokiety i barszczyk) plus napoje, alkohol.
Znajomi z Krakowa- cóż, skromnie, ale też coś przywieźli. Mówiąc skromnie mam na myśli, że jedna para przyniosła paczkę chipsów, inni sok (1 l), jeszcze inni wędlinę i jakiś pasztet. Nic domowego, coś kupionego na szybko. Jednak nie to jest piekielne.

Piekielne było na koniec.

Jako, że jedzenia zostało to oczywiście na koniec postanowiliśmy to podzielić między gośćmi, żeby zabrali ze sobą. Oczywiście, nie spisywałam co kto przyniósł, więc rozdawałam jedzenie losowo, starając się je równo podzielić (uwzględniając w to osoby, które prawie nic nie przyniosły). Para, która jak się okazało przyniosła pasztet i wędlinę oburzyła się, bo zauważyli, że nie zdążyłam otworzyć pasztetu od nich i wyłożyć go na stół, a go nie odzyskali.

Byłam zdziwiona, bo jednak spakowałam im sporą wałówkę, znaczenie przewyższającą wartość pasztetu, poza tym, jak wspomniałam- nie spisywałam co kto dokładnie przyniósł, więc nie pomyślałam, żeby ten nieszczęsny pasztet włożyć do paczki dla nich (pomijając już fakt, że przecież siatek z jedzeniem nie podpisywałam, tylko rozdawałam "jak leciało").
Jakież było moje zdziwienie, gdy poprosili, aby poszukać tego pasztetu, bo było go aż 500 g, a jest z "markowych" delikatesów".

Powiem szczerze, że zszokował mnie fakt, że pijąc "cudzy" alkohol, jedząc przekąski i dania przygotowane przez innych + dostając spory zapas jedzenia do domu, komuś nie było głupio domagać się zwrotu tego nieszczęsnego pasztetu. Zostaliśmy z mężem wychowani tak, że jak coś przynosimy, to zostaje to dla gospodarzy (wiadomo, zwracało się jedynie talerz czy jakiś pojemnik, ale nie samo jedzenie czy napoje). Cóż, jako, że prawdopodobnie pasztet "przypadł" innej parze, która już swoją wałówkę odebrała, zaproponowałam zwrot pieniędzy. Powiedzieli, że już trudno. Z wyraźnym fochem.
No cóż, widać nie bez powodu wzięło się powiedzenie o krakowskim centusiu. Zgodnie z mężem uznaliśmy, że nie ma sensu więcej zapraszać znajomych, którzy z byle czego fochy strzelają.

Inna sytuacja. Znajomi z pracy zaprosili nas na roczek córeczki. Kupiliśmy prezent, nie najdroższy, nie jakiś najtańszy (w granicach 250 zł). I zdziwienie, bo impreza była w jakimś klubie zabaw, gdzie za jedzenie i picie trzeba było sobie zapłacić. Jedynie tort i woda były cenie. My byliśmy bez dziecka, ale inni znajomi wspominali, że jak przyszło się z dzieckiem, które chciało skorzystać z atrakcji sali zabaw, to trzeba było opłacić wstęp.

Tu też byliśmy zdziwieni, bo organizując urodziny, wszelakie koszty związane z organizacją braliśmy na siebie.

Chyba jeszcze sporo wody w rzece upłynie zanim przywykniemy do tej "miejskiej gościnności".

Krk

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 175 (203)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…